Adresaci apelu, Ujgurzy to mniejszość turkofońska zamieszkująca największą prowincję Chin, Xinjang. Nie mają dostępu do niekontrolowanego Internetu. Ponieważ nie znają arabskiego - apel jest najwyraźniej pogróżką skierowaną pod adresem Pekinu, gdzie służby tajne znają wszystkie języki świata. Zresztą specjaliści-islamiści w Europie i USA też już zrozumieli apel Abu Jahi. Czy to znaczy, że Al-Kaida wypowiedziała wojnę drugiemu już supermocarstwu, Chińskiej Republice Ludowej? Trzeba przypomnieć, że to organizacja - siatka bez hierarchii formalnej, ale wiadomo od zamachu z 11 września 2001, że jej najtęższe „mózgi" promieniują z Afganistanu, Pakistanu, Sudanu, Somalii, Egiptu, a także Londynu, w którym liderzy Al-Kaidy pobierali nauki na tamtejszym Uniwersytecie. Abu Jahia nie wygłosiłby odezwy bez konsultacji ze swoimi kompanami. Nie jest to postać anonimowa. Zbiegł w 2005 r. z amerykańskiego więzienia w Bagramie (Afganistan). Odezwy już ogłaszał. W styczniu br. wezwał do zamachów terrorystycznych w Londynie, bo Wielka Brytania jest - jego zdaniem - odpowiedzialna za powstanie państwa Izrael, które masakruje Hamas w Gazie. Po studiach w Mauretanii próbował zorganizować zamach na pułkownika Muamara Kadafiego jako zbyt uległego wobec Zachodu, bo uwolnił po interwencji prezydenta Sarkozy'ego bułgarskie pielęgniarki, które „zaraziły dzieci libijskie wirusem HIV". Dziś Abu Jahia uchodzi za jednego z dziesięciu najważniejszych przywódców Al-Kaidy.
Chiny mają problemy z muzułmańską mniejszością Ujgurów. A Ujgurzy mają problemy z rezerwistami armii chińskiej, których masowo osiedla się w Xinkiangu. Do starć dochodziło w stolicy prowincji Urumqui. Pisaliśmy o tym w „Polityce" kilkakrotnie.