Autołaskawość
Skąd brać motywację do ćwiczeń? Bądźmy dla siebie łaskawi, nie każdy od razu jest mistrzem
KATARZYNA KAZIMIEROWSKA: – Przed pandemią regularnie chodziłam na siłownię. Teraz mogłabym do tego wrócić, ale siadła mi motywacja. Czy to typowe?
ANNA OLEKSY: – Niestety tak. Bo pani zaangażowanie w dbanie o formę zależy od tego, co panią motywuje.
A co ma mnie motywować?
Wygłoszę dla pani mały wykład. Motywacja może wynikać z tego, co do nas przychodzi, na co patrzymy, albo z potrzeby wewnętrznej. W pierwszym przypadku mówimy o bodźcach zewnętrznych – wówczas asumptem do działania będzie na przykład chęć, by dobrze wyglądać. Gdy bodziec zniknie – np. chcemy schudnąć na ślub przyjaciółki, udaje się – to przestajemy się starać. Bodźce wewnętrzne zaś to te zakotwiczone w nas na stałe. Wtedy wybór między muszę a chcę wynika z naszego przekonania i oceny priorytetów. I mamy dużą szansę wytrwać w naszych staraniach o lepszą formę czy sprawniejsze ciało.
Ale tak konkretnie: co to może być za bodziec?
Żeby to wiedzieć, trzeba odpowiedzieć sobie na trzy pytania. Po pierwsze, jak ważne są dla mnie systematyczne ćwiczenia – czy to jest pilna potrzeba? Po drugie, jak zamierzam zrealizować swoją potrzebę i czy wierzę w to, że dam radę? I po trzecie, jaką mam wizję końca wysiłku. Czy ten koniec oznacza utratę zbędnych kilogramów, czy może od tej pory ćwiczenia fizyczne będą częścią mojego życia? Jeśli te trzy elementy – poczucie pilności, zaufanie we własny sukces i atrakcyjna wizja końca – będą na tyle mocne, że przezwyciężą nasz opór, to nam się to uda. Ten psychologiczny mechanizm znamy, działa tak samo w każdej innej dziedzinie życia.
Konkretnym bodźcem może być chęć bycia zdrową i sprawną. Gdy widzimy, że dzięki ćwiczeniom lepiej się czujemy i mniej odczuwamy stresy, to raczej tej aktywności nie przerywamy.