Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

PiS chce wycofać standardy okołoporodowe. A jak się rodzi w Kalifornii?

Nikt nie informował mnie, ile Róża dostała punktów w skali Apgara. Nikt nie informował mnie, ile Róża dostała punktów w skali Apgara. Tim Bish / Unsplash
Tego dnia, kiedy z niedowierzaniem czytałam wieści z Polski, wypełniałam ankietę przyjęcia do szpitala w Berkeley.

Dochodzą mnie słuchy o wycofaniu przez obecny rząd PiS dotychczasowych standardów położniczych. Przerażające. Znam prawie na pamięć historię porodu mojej mamy w latach 80. Zamiast cudownych chwil były separacja, zmęczenie i brak szacunku. Czy tak ma być z powrotem? Moje koleżanki (z dużych miast Polski), które rodziły w polskich szpitalach, nie narzekały. Jak będzie teraz?

W tym samym dniu, kiedy z niedowierzaniem czytałam wieści z Polski, wypełniałam ankietę przyjęcia do szpitala w Berkeley, ponieważ trzeba się tu wcześniej samemu zarejestrować online.

Zaciekawiło mnie, że już na pierwszej stronie formularza pada pytanie, czy jestem surogatką, czy jestem w związku małżeńskim, a może homoseksualnym? Nie ma mowy o dyskryminacji, obniżonych standardach wobec osób w nietypowych sytuacjach. Szpital chciał tylko otrzymać informacje, aby się lepiej przygotować. Mogłam nie odpowiedzieć na te pytania.

Jak rodzić po ludzku

Mój pierwszy poród wspominam bardzo dobrze. Zostałam przyjęta do szpitala w San Francisco późnym wieczorem. Lekarze po godzinie stwierdzili, że nie ma na co czekać, ponieważ zbliżałam się do stanu rzucawki porodowej. Znałam to określenie tylko w języku angielskim i jakoś nie za bardzo się przejęłam. Bez zastanowienia zgodziłam się na przyspieszenie porodu. Mój mąż był cały czas ze mną.

Był oczywiście ból i dyskomfort. Po kilku godzinach to lekarka powiedziała mi, że powinnam zgodzić się na znieczulenie. Sama o tej opcji kompletnie zapomniałam. Po około 40 minutach pojawili się anestezjolodzy. Musiałam tylko podpisać zgodę: w trakcie skurczów!

Reklama