Bandera Człowieka Wolności
Trzy dowody na to, że Ukraina nie jest krajem banderowskim
Pan Jarosław Kaczyński twierdzi, że „Ukraina z Banderą do Europy nie wejdzie”. Człowiek Wolności zakłada, iż Ukraińcy idą do Europy nie z potwierdzonym w walce z rosyjskim agresorem duchem Majdanu Godności, nie ze swoimi kwalifikacjami zawodowymi, umiejętnościami, pracowitością, a ze Stepanem Banderą.
Idą, by zainfekować Polskę i Stary Kontynent integralnym nacjonalizmem, banderyzmem, który poseł Kukiz proponuje wpisać do naszej doktryny obronnej i rozmyć swoją odpowiedzialność za rzeź wołyńską. Jest to założenie błędne.
1. We współczesnej Ukrainie nie ma kultu Stepana Bandery
Zwolenników jego historycznych już dzisiaj koncepcji społecznych i politycznych można policzyć na palcach. Nie ma też żadnych podstaw, by twierdzić, że jest u naszych sąsiadów klimat społeczny i polityczny dla ruchów skrajnych i faszystowskich.
Współczesny ukraiński nacjonalizm niczym istotnym nie różni się od nacjonalizmu polskiego, ma silny nurt republikański i na obrzeżach skrajne wygłupy, którym niestety kibicuje część obozu władzy, w rodzaju: „znajdzie się kij na banderowski ryj”.
Ukraińcy spierają się o przyszłość swojego państwa i o jego historię. To normalne zjawiska dla młodych państw wybijających się na niepodległość. Jeśli zamierzamy wziąć udział w tej dyskusji, w tym sporze, a to wydaje się zrozumiałe – jak powiedział kiedyś Winston Churchill: „Nic tak nie dzieli Polaków i Ukraińców jak ich wspólna historia” – to nie zaczynajmy od tonów moralnej wyższości, targania po szczękach i żądań przeprosin za zbrodnie przodków.