Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Rumunia decyduje się przyjąć uchodźców? To skomplikowane

Rumunia, siedziba parlamentu w Bukareszcie Rumunia, siedziba parlamentu w Bukareszcie Tim Adams / Flickr CC by 2.0
Rumuński MSZ zdecydował się przyjąć sugerowaną przez „rozdzielnik” UE kwotę niemal 2 tys. uchodźców. Problem w tym, że nie wiadomo, czy którykolwiek z nich zechce do Rumunii trafić.

Szef rumuńskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Teodor Melescanu zapowiedział, że Rumunia przyjmie 1942 uchodźców, czyli tylu, ilu zasugerowała Unia Europejska. To zmiana w stosunku do poprzedniej polityki państwa, które głosowało przeciwko rozlokowywaniu uchodźców w państwach członkowskich UE.

Jako pierwsza w regionie zdanie zmieniła Słowacja. Mimo że rządząca w Bratysławie partia Smer Roberta Fico nie wahała się uczynić z antyimigracyjnej retoryki głównego tematu kampanii wyborczej w 2016 roku, po cichu przyjęto 16 uchodźców (sic!), co miało uchronić Słowację przed sankcjami nałożonymi przez Komisję Europejską.

Krok dalej poszli Czesi, którzy zdecydowali się przyjąć zawrotną liczbę 12 uchodźców, co przy czekających na relokację 160 tys. migrantów robi doprawdy piorunujące wrażenie. Z kronikarskiego obowiązku przypominamy, że do tej pory w tej kwestii rząd Polski nie poszedł na żadne, nawet najmniejsze ustępstwa.

Nikt nie chce trafić do Rumunii?

Zdaje się, że podobną logiką co Słowacy i Czesi kieruje się rządząca w Bukareszcie socjaldemokratyczna PSD. Jeśli do tej pory jacyś uchodźcy trafiali do Rumunii, to raczej przez pomyłkę, szukając trasy na Węgry. – Rumunia nie jest członkiem strefy Schengen, z tego powodu znacznie trudniej jest się z niej później wydostać – mówi profesor Andrzej Dubicki, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.

Nowy mechanizm rozlokowywania azylantów zakładałby, że ci nie mogą wybierać kraju, do którego mieliby się udać, mogliby natomiast ściągać do niego swoje rodziny.

Reklama