Węgierskiej księżniczce Kindze zawdzięczamy ponoć sól. Inna Węgierka – królowa Jadwiga – hojnie uposażyła krakowską Akademię. Przez wieki byliśmy liczącym się odbiorcą węgierskiego wina, zwanego u nas węgrzynem. Leżakowało ono w magnackich i dworskich piwnicach, stąd mawiano o nich: Hungariae natum, Poloniae educatum (zrodzone na Węgrzech, wykształcone w Polsce).
Polscy starostowie przez 360 lat władali częścią Spiszu. W sojuszu ze Szwedami łupił nas książę Józef II Rakoczy. A potem Jan III Sobieski rozbił pod Wiedniem i Parkanami armię Kara Mustafy, co umożliwiło Węgrom zrzucenie tureckiego jarzma. Razem byliśmy (Polacy z Małopolski) w austrowęgierskiej monarchii i tak jak Węgrzy oraz zyskujący narodową tożsamość Słowacy wybijaliśmy się na niepodległość. Polskich wsi na Spiszu, zwanych Kresami Południowymi, nie ominęła madziaryzacja i jeszcze w XX w. spieraliśmy się o bieg granicy. Dziś jesteśmy w Unii Europejskiej i podróżujemy do siebie bez paszportów.
Końska plastelina
Podróż należałoby zacząć od Krakowa, skąd przez Niepołomice i dalej przez Bochnię wiódł stary szlak na wschód ku Rusi, a także odchodzący od niego na południe szlak na Węgry. To nim dotarł do Polski orszak 6-letniej węgierskiej królewny Kunegundy (Kingi), którą ojciec Bela IV zdecydował się wydać za sandomierskiego księcia Bolesława. Kinga do pełnoletniości (wówczas 12 lat) wychowywała się z oblubieńcem na zamku w Nowym Korczynie pod okiem przyszłej teściowej – księżnej Grzymisławy. Potem okazało się, że mimo zamążpójścia chce ona zachować dziewictwo. Bolesław, który zyskał przydomek Wstydliwego, jej wolę uszanował. Zyskał tylko posag Kingi, który poszedł na odbudowę kraju po tatarskim najeździe. W zamian książę nadał Kindze ziemię sądecką, gdzie zamieszkała w ufundowanym przez siebie klasztorze klarysek w Starym Sączu.