Nie byłoby krakowskiego Wielkanocnego Festiwalu im. Ludwiga van Beethovena bez Elżbiety Pendereckiej, która go wymyśliła i prowadzi. Nie istniałaby w Poznaniu Orkiestra Kameralna Polskiego Radia Amadeus, założona przez Agnieszkę Duczmal jeszcze w czasie studiów dyrygenckich. Opera Dolnośląska bez Ewy Michnik nie wystąpiłaby nigdy we wrocławskiej Hali Ludowej, nie mówiąc już o dachu Galerii Dominikańskiej; gdyby zaś Filharmonii Wrocławskiej nie szefowała Lidia Geringer d’Oedenberg, orkiestra nie zagrałaby na Przystanku Woodstock. Panie kierują Filharmonią Krakowską (Anna Oberc) i Pomorską (Eleonora Harendarska), Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach (Joanna Wnuk-Nazarowa) i Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej (Anna Knapik), festiwalem Wratislavia Cantans (znów Lidia Geringer) i Programem II Polskiego Radia (Elżbieta Markowska).
Kobiety na kierowniczym stanowisku to, wydawałoby się, zjawisko już i w Polsce normalne. A jednak w naszym przywiązanym do tradycyjnie patriarchalnych wartości społeczeństwie wciąż wzbudzają mieszane reakcje, więc opowiada się o nich niestworzone historie. Mówi się, że są okropne, bo: dążą do celu po trupach, skupiają za dużo władzy w swoim ręku, są megierami albo przeciwnie – okazami blondynek z dowcipów, hołdują mieszczańskiemu stylowi, fatalnie się ubierają i czeszą, za głośno mówią, reprezentują towarzysko-artystyczną kanapę. Wszystko nie tak.
Jeżeli kobieta działająca w biznesie musi być dwa razy lepsza od mężczyzny, to kobieta działająca w kulturze – ze cztery razy.
Tytan Tytanów
–Nie ma rzeczy niemożliwych – mawia Elżbieta Penderecka. Jej zdeterminowanie zostało docenione: w tym roku za „działania w roli ambasadora Polski na rzecz rozszerzenia granic Europy na Wschód” otrzymała w Niemczech prestiżową Kulturpreis 2002, a Festiwal Komunikacji Marketingowej Crackfilm nadał jej honorowy tytuł Tytana Tytanów za „działania na rzecz promocji wizerunku Polski w świecie”.