Archiwum Polityki

Krytycznie o sobie

W latach 90. XX w. polskie życie artystyczne zdominowała tzw. sztuka krytyczna. Przez jednych gnębiona, przez innych wychwalana, stanowiła najbardziej wyrazistą artystyczną manifestację w kraju rozkwitającego kapitalizmu i wolności. Pasjonująco opisuje ją Artur Żmijewski w wydanej właśnie książce „Drżące ciała”.

Sztuka krytyczna nie tolerowała półśrodków. Jej przedstawiciele z determinacją japońskich samurajów przebijali się przez społeczne mity, obnażali wszelkie możliwe tabu, tropili mechanizmy zniewalające nasze umysły, bezwstydnie grzebali w najbardziej intymnych obszarach psychiki, nie mieli litości dla pozorów i stereotypów. Nie zawsze była to sztuka najwyższych lotów, ale niemal zawsze wzbudzała sprzeciw, protesty, a nawet skandale. Publicznie i w stanie skrajnych emocji debatowano o obozie koncentracyjnym z klocków lego Zbigniewa Libery czy „Piramidzie zwierząt” Katarzyny Kozyry. Z początkiem XXI w. moda na „krytycznych” minęła. Kuratorzy wystaw, szefowie galerii i muzeów oraz krytycy sztuki znaleźli sobie nowych pupilów. Mniej pryncypialnych, a bardziej koncyliacyjnych, mniej poważnych, bardziej ironicznych. Nie myślących już o tym, by obnażać i zmieniać świat i ludzi, ale by się z nich trochę ponaśmiewać lub co najwyżej pochylić ze zdziwieniem. Zamiast na społeczeństwie, skupionych na osobistych przeżyciach i własnej twórczości. Sztandarowymi symbolami tej nowej sztuki stali się członkowie Grupy Ładnie (Bujnowski, Maciejowski, Sasnal), Agata Bogacka, grupa Azorro i paru innych artystów.

„Drżące ciała” Artura Żmijewskiego są więc poniekąd publikacją historyczną, przenoszącą nas w te nieodległe, a już heroiczne czasy sztuki bezkompromisowej. Składają się na nią – 22 wywiady, jakie w latach 1993–2004 Żmijewski przeprowadził z najważniejszymi twórcami tamtej formacji. Trzeba dodać, formacji, której był, jako artysta, jednym z filarów. Są to więc zazwyczaj rozmowy z bratnimi duszami, koleżankami i kolegami ze studiów u prof. Grzegorza Kowalskiego, będącego guru „krytycznych” (jest też rozmowa z nim samym).

Polityka 6.2007 (2591) z dnia 10.02.2007; Ludzie; s. 96
Reklama