Archiwum Polityki

Żyd niekoszerny

Po 15 latach intensywnej imigracji widać już, że przybyszów z Rosji Izrael zmienił nie do poznania. To nie dziwota. Ale i oni zmienili Państwo Izrael.

Do portu w Hajfie zawinął luksusowy rosyjski statek pasażerski. Z pokładu zeszło 180 zadowolonych z życia imigrantów z Rosji. Podczas trzydniowej podróży z Odessy opalali się na leżakach, tańczyli przy dźwiękach orkiestry, a okrętowy bar zapraszał na drinka dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nic dziwnego, że niemal wszyscy schodzili po trapie z uśmiechem na ustach. Ciekawe, ile czasu minie, aż izraelska rzeczywistość zetrze im ten uśmiech z twarzy.

W ciągu ostatnich piętnastu lat przybyło ich około miliona. Dziś stanowią aż 18 proc. żydowskiej ludności Izraela. Spotkanie nowych imigrantów – urodzonych w krajach byłego Związku Radzieckiego i w większości wychowanych za czasów głębokiej komuny – z życiem codziennym kraju syjonistycznego i kapitalistycznego, stanowiło społeczny i kulturowy szok dla obu stron.

Prawo powrotu

Uchwalone z początkiem lat 50. prawo powrotu było swego rodzaju odpowiedzią na hitlerowskie ustawy norymberskie. Skoro naziści prześladowali każdego, kto do trzeciego pokolenia wstecz nie mógł wykazać się aryjskimi przodkami, to parlament w Jerozolimie postanowił przyznać pełne prawa obywatelskie nawet tym, których tylko dziadek lub babcia wyznawali judaizm. Ustawa miała znaczenie raczej symboliczne aż do dnia, w którym sowiecki przywódca Breżniew, w niemałym stopniu pod presją Białego Domu, otworzył granice dla żydowskiej emigracji. Setki tysięcy obywateli pragnących uciec od dobrodziejstw dyktatury proletariatu – a potem z obawy przed postkomunistycznym chaosem – postanowiły zbudować swoją przyszłość, a przede wszystkim przyszłość dzieci, w Izraelu.

Państwo zapewnia im dach nad głową lub nisko oprocentowane pożyczki na zakup własnego mieszkania, kilka tysięcy dolarów na przetrzymanie pierwszego okresu, bezpłatną naukę hebrajskiego – ale o pracę muszą starać się sami.

Polityka 47.2004 (2479) z dnia 20.11.2004; Świat; s. 58
Reklama