Archiwum Polityki

Czarny czas Kościoła

Czy biskup Michał Klepacz zdradził prymasa Stefana Wyszyńskiego?

Było lato 1954 r. Klerycy wrócili z wakacji do seminarium i klasztoru księży marianów na warszawskich Bielanach. Ale nauki nie dane im było już zacząć. Lasek Bielański otoczyli funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa, podstawiono ciężarówki. Mimo protestów przełożonych, kleryków wraz z ich rzeczami wywieziono do Gietrzwałdu na Warmii. W opróżnionym w ten sposób obiekcie stworzono akademię teologiczną poddaną kontroli władz komunistycznych.

Jednym z kleryków był ks. Adam Boniecki, dziś redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”, wieloletni redaktor edycji polskiej watykańskiego „Osservatore Romano”. Zapamiętał, że nim doszło do przymusowej eksmisji marianów z Bielan, miejsce to odwiedziła grupa kościelnych dostojników. Inspekcji przewodził biskup Michał Klepacz, który po aresztowaniu i internowaniu pod koniec września 1953 r. prymasa Polski ks. arcybiskupa Stefana Wyszyńskiego objął kierownictwo Konferencji Episkopatu. Był to moment przełomowy w stosunkach państwa z Kościołem. W elicie władzy komunistycznej zwyciężył kurs konfrontacyjny.

Na biskupów padł strach.

Stanęli wobec dramatycznego wyboru: potępić politykę komunistów czy mimo wszystko szukać z nimi ugody w imię ratowania instytucji Kościoła? Krzysztof Kozłowski z „Tygodnika Powszechnego”, wówczas pracownik akademicki na KUL, nie ma wątpliwości, że był to najtrudniejszy moment w powojennej historii Kościoła: – Chodziło o model Kościoła. W okresie powojennym wzorowano się na trudnych sytuacjach w naszej historii, kiedy to instynktownie żądano i szukano jednostki, która by przeprowadziła kraj przez najtrudniejszy moment, jak kiedyś generał Chłopicki czy Piłsudski.

Polityka 6.2006 (2541) z dnia 11.02.2006; Historia; s. 70
Reklama