Archiwum Polityki

Machulskich dwóch

Juliusz Machulski jest pierwszym polskim reżyserem, rozpoczynającym działalność artystyczną w czasach PRL, który w ogóle nie chciał uwierzyć w leninowską maksymę głoszącą, iż kino jest ze wszystkich sztuk najważniejsze. Nic podobnego, film ma być dobrą rozrywką, bez dodatkowych zobowiązań. Trudno się więc dziwić, że ówcześni szefowie kinematografii bez entuzjazmu przyjęli jego pierwszy projekt, "Vabank", który był komedią kryminalną w stylu retro.

Czasy następowały bardzo poważne, a Machulskiemu chciało się śmiać. I tak już zostało, reżyser nie przyłączył się do żadnej szkoły ni grupy, robił swoje kino ku uciesze widza, odnosząc po drodze liczne sukcesy, największym była niewątpliwie "Seksmisja", komedia z aluzją do sytuacji politycznej, oparta na znakomitym pomyśle. Nie tylko moim zdaniem był to najlepszy film Machulskiego, do którego przyrównuje się jego późniejsze realizacje (m.in. "Kingsajz", "VIP", "Szwadron"), przyjmowane z reguły z większym lub mniejszym zachwytem.

"Kiler" stał się prawdziwym hitem - mówiąc obowiązującym dziś w sztuce masowej językiem, gromadząc sporo ponad dwa miliony widzów, co jest wynikiem naprawdę imponującym, zważywszy, iż do kina chodzi się ostatnio coraz rzadziej, w szczególności zaś na filmy polskie. Kilku reżyserów chciało się zbliżyć do tego rekordu, ale bez powodzenia.

Jak Machulski to zrobił? "Kiler" był po prostu bardzo dobrą komedią, zaczynając od scenariusza ogrywającego znany motyw "nieoczekiwanej zamiany ról". Niepozorny warszawski taksówkarz, wskutek serii zbiegów okoliczności, wzięty zostaje za płatnego mordercę, co, jak się okaże, jest profesją w czasach dzisiejszych bardzo poszukiwaną. Domniemany zawodowy zabójca wprowadzony zostaje w światek rodzimego biznesu, gdzie gangsteryzm jest jedną z metod pomnażania fortuny. Wiemy coś na ten temat z kronik kryminalnych, tu jednak zło zostało przedstawione w sposób komediowy, z przymrużeniem oka.

Jednocześnie reżyser bawił się cały czas konwencjami kina sensacyjnego, często i gęsto cytując sceny ze znanych filmów zagranicznych, jak choćby w tylekroć opisywanej scenie, gdy Jurek Kiler, czyli Cezary Pazura ćwiczy przed lustrem miny znanych ekranowych twardzieli. Machulski parodiował polski film sensacyjny, który jest nie zawsze udaną imitacją zagranicznych wzorów, powstawały więc dowcipy piętrowe: świadoma parodia parodii niezamierzonej.

Polityka 4.1999 (2177) z dnia 23.01.1999; Kultura; s. 48
Reklama