Duch, który straszy na ziemiach zachodnich i północnych od kilkudziesięciu lat, jest duchem niepewności, który z jednej strony żywił się lękiem przed powrotem Niemców, z drugiej był bardzo wygodnym straszakiem, używanym przez komunistów, by uzasadnić obecność na ziemiach zachodnich garnizonów Armii Czerwonej.
– Boję się posługiwania argumentami, które przywołują stare granice, bo gdy takie kryterium zostanie zastosowane raz, szybko może pojawić się po raz kolejny – mówi były marszałek województwa dolnośląskiego (do grudnia 2001 r.) prof. Jan Waszkiewicz. – Łatwo sobie chociażby wyobrazić, że mieszkańcy ziem zachodnich otrzymają np. prawo do szybszego podejmowania pracy w krajach Unii, oficjalnie ze względu na dużą skalę bezrobocia na tych ziemiach.
Niedokończony Poczdam
103 788 km kw. na północy i zachodzie Polska otrzymała w 1945 r. w Poczdamie. Nie można było wtedy mówić, że to kara dla Niemców za wywołanie wojny, bo natychmiast musiałoby pojawić się pytanie, dlaczego prawie połowa przedwojennego terytorium Polski na wschodzie (179 649 km kw.) będzie teraz w innym państwie. Używano wobec tego argumentu o powrocie na prastare ziemie piastowskie.
Poczęcie nowej Polski nie było jednak do końca udane. Przywódcy mocarstw oddali państwu polskiemu ziemie wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej oraz część Prus Wschodnich tylko pod zarząd. Ostateczne ustalenie granicy miało nastąpić dopiero podczas konferencji pokojowej. Taka konferencja nigdy się nie odbyła i na jej brak powoływano się przez kolejne 45 lat. Amerykański sekretarz stanu James Byzner już w 1946 r. przypomniał, że ziemie na wschód od Odry i Nysy wcale nie zostały Polsce oddane ostatecznie.