Okazuje się, że obywateli najbogatszych państw świata czasami nie stać na życie w ich własnym kraju. – Jest za drogo – mówiła mi szczuplutka Szwajcarka, z którą rozmawiałam przez chwilę na promie. – Czynsz, opłaty, transport, ogrzewanie, bardzo drogie jedzenie – zrobiła ręką pełen zniechęcenia gest.
Jest pielęgniarką, a jej mąż – instruktorem fitnessu. Od kilkunastu lat pracują tylko sześć miesięcy w roku, a na drugie sześć wyjeżdżają do Azji.
Polityka
12.2009
(2697) z dnia 21.03.2009;
Kultura;
s. 63