Robi się coraz bardziej wybuchowo. W ubiegłym tygodniu jednego dnia eksplodowały aż trzy ładunki - w Warszawie, Gdańsku i Mińsku Mazowieckim. Rok temu w statystyce tego typu zdarzeń prym wiodła stolica. Teraz na pierwsze miejsce wysunęło się Trójmiasto. Ale goni je już Wrocław.
W 1997 r. w różnych punktach największej algomeracji Wybrzeża podłożono dziewięć ładunków. Obecnie nie dobiegł jeszcze końca trzeci kwartał, a doliczono się już dwudziestu bomb, 17 eksplodowało, resztę rozbrojono. Były dwie ofiary śmiertelne. Obie przypadkowe. Śmierć Sebastiana Ć., członka środowisk przestępczych, należy uznać za klasyczny wypadek przy pracy - ładunek, nie wiadomo dla kogo przeznaczony, wybuchł podczas przenoszenia z miejsca na miejsce. Natomiast 17-letnia Marlena F., córka biznesmena spod Skarszew, zginęła zamiast ojca, w pożyczonym od niego Mercedesie. To jedyna sytuacja wśród owych dwudziestu, gdzie instalujący bombę chcieli zabić lub ciężko zranić.
Celem pozostałych zamachów, w ocenie policji, nie byli ludzie, ale ich mienie. Przestępcy na ogół tak wybierali miejsce i czas wybuchów, tak starali się zamontować ładunek, aby eksplozja nie zagrażała życiu. Nie zawsze się to udawało. Toteż 31 lipca zraniony został kloszard, którego uwagę przyciągnęła porzucona na terenie gdańskiego starego miasta, w pobliżu restauracji Tawerna, torba foliowa. Podobno sprawcom zamachu chodziło o obiekt sąsiadujący z restauracją. Ostatni wybuch w Gdańsku-Oliwie, 16 września około 23.00, spowodował niewielkie straty - zniszczył drzwi i szybę wystawową sklepu spożywczego, pod którym zdetonowano ładunek.
Dotychczasowe efekty policyjnych śledztw są znikome, mimo powołania w 1997 r. w Komendzie Głównej Policji specjalnego wydziału, który koordynuje działania, analizuje geografię wybuchów, stosowane materiały, konstrukcje ładunków. Bezkarność przestępców u zwykłych obywateli powoduje poczucie zagrożenia. Policjanci uspokajają: żadne z odnotowanych w tym roku bombowych zdarzeń w Gdańskiem nie było skierowane przeciwko osobom przypadkowym, nieświadomym, że może je coś takiego spotkać.