Archiwum Polityki

Mózgi w zawody

Półtora miliona studentów rozpoczyna właśnie rok akademicki, pół miliona z nich - na pierwszym roku. Ich decyzje należy pochwalić: każde wyższe wykształcenie zwiększa szanse na rynku pracy. W 1990 r. 90 procent ankietowanych przez CBOS Polaków uważało, że o sukcesie zawodowym decydują głównie "plecy": protekcja i układy; w 1997 r. na pierwszym miejscu znalazło się wykształcenie, a protekcja spadła na czwarte. Ale sama decyzja o studiowaniu to grubo za mało. Ważniejsze jest: co studiować. Edukacja to kontrakt z przyszłością. Dzisiejsze modne kierunki już za kilka lat mogą się okazać całkowicie nieprzydatne. Jak zatem wygląda ranking zawodów jutra? Jaka strategia zapowiada sukces? Jak zająć najlepsze miejsce w dołkach startowych do przyszłej kariery? Stosownych rad udziela poniższy raport.

Instytut Spraw Publicznych przestrzega, że w najbliższych latach Polsce będą potrzebni nie tylko ludzie o wysokich kwalifikacjach, ale mobilni zawodowo. Człowiek, który zaczyna pracę w latach 90., musi się liczyć z tym, że zanim dojdzie do emerytury, będzie musiał zmienić 6-7 razy swoją specjalność, a nawet zawód.

- Przeciętnie rzecz biorąc, czas życia firmy we współczesnym świecie jest dwa razy krótszy od stażu pracy zatrudnionych w niej ludzi - mówi prof. Adam Noga, prorektor SGH. - To znaczy, że nie można całego życia przepracować w jednym miejscu. Nie ma już czegoś takiego, jak praca na całe życie.

Ludzie jednak tylko formalnie deklarują wolę podnoszenia kwalifikacji, bo faktycznie tylko 7 proc. badanych przez CBOS dokształca się po pracy na jakichś kursach, 3 proc. uczy się obsługiwać komputery, 2 proc. szlifuje języki obce. Paradoks w dodatku polega na tym, że dokształcają się głównie ci, którzy w porównaniu do reszty i tak są nieźle wykształceni.

I znowu paradoks: w Polsce największą skłonność do zmiany zawodu lub założenia własnego interesu deklarują ludzie, którzy mają stabilne i wysoko płatne zajęcia. Tylko 15 proc. ankietowanych przez CBOS gotowych jest szukać pracy gdzie indziej; w Holandii - 90 proc.

Inny kłopot to rozbieżność marzeń z rzeczywistością. Ankiety prowadzone wśród polskiej młodzieży pokazują, że jest ona zauroczona wolnymi zawodami. Na pytanie - kim będziesz za 10-15 lat - co trzeci odpowiada, że prawnikiem, lekarzem, menedżerem, kierownikiem. Robotnikiem chce być co dziesiąty. Jeden na stu jest chętny pełnić rolę policjanta, żołnierza, rolnika. Młodzi ludzie, podobnie zresztą jak ich rodzice, myślą o swojej przyszłości ambitnie, ale tradycyjnie. Prawdą jest, że zawodem przyszłości może być specjalista od sieci komputerowych czy kontroler bilansów bankowych, ale wielu z dzisiejszych nastolatków będzie się musiało pogodzić z tym, że ich wybór będzie się sprowadzał do tego, czy zostać masażystą, sprzedawcą biletów na statku wycieczkowym, opiekunem w domu starców itp.

Polityka 40.1998 (2161) z dnia 03.10.1998; Raport; s. 3
Reklama