Archiwum Polityki

Z miotłą na jednego

Aby już nikomu dłużej nie wydawało się, że pod latarnią może być najciemniej, minister zdrowia zaczął porządkować służbę zdrowia od szpitala, który ma pod bokiem. Posłał więc swoich kontrolerów do Centrum Onkologii w Warszawie, a oni stwierdzili to, co minister o państwowej służbie zdrowia dawno już powinien wiedzieć: jest deficyt, źle wykorzystana aparatura, kolejki.

Dlaczego minister Wojciech Maksymowicz tak dobrze zna stołeczne Centrum Onkologii? Bo pracuje w nim jego żona, która jest biologiem, a on sam bywał tu dość regularnie jako konsultant neurochirugii, dopuszczany nawet do stołu operacyjnego. Gdy rok temu "Rzeczpospolita" zapytała ministra, czy uda mu się pogodzić nowe stanowisko z wykonywaniem zabiegów w państwowym szpitalu, odparł: - Dzięki temu nie grozi mi oderwanie od rzeczywistości, w której żyje na co dzień służba zdrowia.

Dlatego dyrektor Centrum prof. Andrzej Kułakowski jest zaskoczony sposobem ujawnienia wyników kontroli, którą Ministerstwo Zdrowia przeprowadziło w jego placówce między 8 lipca a 15 września br. Zaskoczyła go propozycja, aby odszedł ze stanowiska bez rozgłosu, na własną prośbę, ze względu na zły stan zdrowia. Tak, jak się kiedyś odchodziło. - Nie będę robił z siebie pajaca - zrezygnował z ugody profesor, który za rok kończy 70 lat i może spokojnie przejść na emeryturę.

Do przedstawionych zarzutów odniósł się krytycznie. - Ministerstwo miało prawo skontrolować szpital, ale dlaczego postąpiło tak tendencyjnie? Postawiono zarzut, że leki narkotyczne były źle zabezpieczone, ponieważ kontroler odkrył, że w tym gigantycznym szpitalu (738 łóżek, 10 klinik) na jednym oddziale klucz do pancernej skrytki miała pielęgniarka zamiast lekarza. A ja od roku słyszę apele, aby podawać chorym leki przeciwbólowe natychmiast i skrócić czas wydawania decyzji.

Zarzucono dyrekcji Centrum przekroczenie dyscypliny budżetowej i oszacowano zadłużenie na 37 mln zł. Ale nie jest to wcale krajowy rekord, bowiem niektóre placówki akademii medycznych (także finansowane z budżetu centralnego) mają długi podobne lub większe (Collegium Medicum w Krakowie - 50 mln, AM w Gdańsku - 41 mln).

- Nie zdefraudowaliśmy tych pieniędzy - mówi prof.

Polityka 45.1998 (2166) z dnia 07.11.1998; Wydarzenia; s. 16
Reklama