Kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce (13 grudnia 1981 r.) zbiega się z okrągłą 50 rocznicą uchwalenia przez Zgromadzenie Ogólne NZ powszechnej Deklaracji Praw Człowieka (10 grudnia 1948 r.). Związek wydarzeń z pozoru odległy. A jednak! Zaproszony do tej rubryki gość, opozycjonista w PRL, poseł w RP, wspomina telefon Antoniego Rubinsteina do Antoniego Słonimskiego z czasów zmiany konstytucji PRL w 1976 r.: "Ta stara była taka dobra i zupełnie nieużywana". Władze państw komunistycznych traktowały prawa obywatelskie pogardliwie: A ile dywizji ma Deklaracja Praw Człowieka!? W tej sytuacji helsiński "trzeci koszyk" mógł posłużyć do rozmontowania systemu sowieckiego. Ale nie wszyscy i nie od razu to zrozumieli.
Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z pojęciem prawa człowieka. Na pewno przed marcem 1968 r. nie było ono używane. Byliśmy grupą lewicujących studentów i raczej poszukiwaliśmy metod obalenia systemu, który naszym zdaniem zdradził ideały rewolucji, niż zastanawialiśmy się nad prawami człowieka. Z naiwnym marksistowskim uporem powtarzaliśmy bezsensowną tezę, że demokracja musi mieć charakter klasowy i to klasa robotnicza zapewnia najszerszą bazę demokracji. Był jednak człowiek, który spokojnie nauczał nas czegoś zupełnie innego, że demokracja ma charakter bezwzględny i nie ma nic wspólnego z kryteriami klasowymi. Był to Jan Józef Lipski - postać tyle cicha, co monumentalna, człowiek, który dla mnie pozostanie na zawsze symbolem cnót wszelakich i najprawdziwszym obrońcą praw człowieka, który zawsze stawał w obronie ludzi prześladowanych niezależnie od ich poglądów.
Więzienie jest dobrym miejscem do refleksji. Większość z nas tam właśnie pozbyła się znacznej części marksistowskich mrzonek. Z czystym sumieniem mogliśmy więc słuchać śpiewanej przez Jacka Tarkowskiego, nieżyjącego już dziś animatora życia towarzysko-politycznego po marcowym szoku, piosenki o interwencji wojsk Paktu Warszawskiego w Czechosłowacji: "Ta demokracja po nocach nam się śni/ Racja dla której warto żyć".
I to właśnie chyba Jacek przyniósł pierwsze pisma wydawane przez Amnesty International oraz słynny później kwartalnik "Index On Censorship" - poświęcony właśnie prawom człowieka. Można powiedzieć, że z tych pism czerpaliśmy pewną siłę; los dla nas - szczególnie po robotniczym buncie na Wybrzeżu - był jednak znacznie łaskawszy niż dla ludzi buntujących się przeciw dyktaturze w wielu innych krajach.