Archiwum Polityki

Sprośne taśmy

Wizyta Moniki Lewinsky została co prawda odwołana (jako protest przeciwko NATO), ale na szczęście mamy naszą Monicagate - skomentował najnowszy polityczno-obyczajowy skandal w Moskwie krasnojarski gubernator Aleksander Lebiedź. Bohaterowie zamienili się rolami. Obrońcą moralności jest prezydent Borys Jelcyn, a niefortunnym amatorem przygód prokurator generalny Jurij Skuratow. Ale chodzi o to samo - o władzę, pieniądze i o pozbawienie prezydenta stanowiska.

Kiedy prokurator generalny Rosji Jurij Skuratow podał się do dymisji, mało kto uwierzył, że przyczyną jego odejścia jest zły stan zdrowia, na co prokurator powoływał się w liście do prezydenta Jelcyna. Komentatorzy byli skłonni dopatrywać się rzeczywistych powodów ustąpienia Skuratowa w rozpoczętej tydzień wcześniej ofensywie prokuratury przeciwko finansowemu imperium Borysa Bierezowskiego. Wydawało się logiczne, że zarządzone przez Prokuraturę Generalną rewizje w firmach Bierezowskiego Sibnieft i Atoll sprowokowały oligarcha, zaprzyjaźnionego z rodziną i najbliższym otoczeniem Jelcyna, do podjęcia skutecznych działań odwetowych. Jeśli nawet była w tej interpretacji prawda, to tylko częściowa.

W przeddzień dymisji Jurij Skuratow miał dość długą rozmowę z generałem Nikołajem Bordiużą, ówczesnym szefem prezydenckiej administracji, a jednocześnie sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Rosji, czyli człowiekiem nr 2 w kremlowskiej hierarchii władzy. Jak twierdzą wtajemniczeni, Bordiuża pokazał Jurijowi Skuratowowi kasetę wideo z prawie półtoragodzinnym filmem pornograficznym. Jakość zdjęć robionych ukrytą kamerą była może nie najwyższa, ale nie pozostawiała wątpliwości co do tego, że 2 stycznia 1998 r. od godz. 12.28 do 13.45 pan prokurator oddawał się wymyślnym seksualnym zabawom z dwiema prostytutkami. Jurij Skuratow pamiętał apartament przy ulicy Polanka, dokąd zaprosił go zarządzający gospodarczymi sprawami prokuratury generał Nazir Chapsirokow i gdzie "przypadkowo" znalazły się panie do towarzystwa. Mógł domyśleć się, że po drodze od Chapsirokowa do Bordiuży kasetę obejrzało przynajmniej kilka osób. Prokurator znał zasady gry, więc za obietnicę załatwienia mu odpowiedniej posady oraz wycofania filmu z politycznego obiegu podpisał podanie z prośbą o dymisję, wziął piżamę i pojechał do Centralnej Kliniki leczyć się na serce.

Polityka 15.1999 (2188) z dnia 10.04.1999; Świat; s. 34
Reklama