Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Ile Albanii?

Równo przed rokiem w reportażu z Kosowa pytaliśmy na okładce POLITYKI: "Kosowo: nowa wojna w Europie?". Kiedy będziecie państwo czytali te słowa, w drodze znajdzie się już może milion Albańczyków - wypędzonych, pozbawionych domów, paszportów, korzeni, nadziei. To ostatnie pewnie wielkie przymusowe wysiedlenie dwudziestego wieku ma przede wszystkim wymiar ludzki: humanitarnej klęski. Ma ono także wymiar polityczny. Przypomina Europie o istnieniu tego małego rozproszonego narodu, przez dziesięciolecia pozostającego w izolacji - podzielonego między dawną Jugosławię i Albanię. Albania niegdyś kojarzyła się ze schronami atomowymi, egzotycznym sojuszem z Chinami i groźną tradycją rodzinnej wendety. Mijająca dekada, mimo demokratycznych wysiłków Albańczyków, utrwaliła obraz chaosu, zbrojnych band, rozpadu państwa, żywiołowej emigracji. Albania to biegun biedy w Europie. Teraz do wszystkich tych kłopotów doszli jeszcze uchodźcy. Krucha Albania może nie przetrwać tego naporu, podobne zagrożenie staje przed młodą Macedonią, pozostającą dodatkowo w sporze z Bułgarią i Grecją. Jeśli Albańczycy mają powrócić do Kosowa - czego stanowczo domagają się państwa NATO - to na jakich warunkach? Jeśli Kosowo, bezprecedensową decyzją od zakończenia drugiej wojny, miałoby uzyskać niepodległość, to czy będzie zdolna do samodzielnej egzystencji, a jeśli nie, to z kim - i czyim kosztem - mogłoby się łączyć? Czy na gruzach Wielkiej Serbii może wyrosnąć pęczniejąca islamska Wielka Albania? Jakie Bałkany wyłonią się z tego bezmiaru krwi i nieszczęść?

Ilu jest Albańczyków? W miarę pewne są jedynie dane z Albanii, gdzie szacuje się ich na niewiele ponad 3 mln (i gdzie stanowią 95 proc. ludności). W ościennej dwumilionowej Macedonii według oficjalnych informacji władz w Skopje - przed ostatnim exodusem z Kosowa - nie przekraczali oni 23 proc. całego społeczeństwa. Z kolei macedońscy Albańczycy uważają, że stanowią połowę ludności tego kraju i w żadnym razie nie należy ich traktować jako mniejszości narodowej. Stanowią bowiem jedną z dwóch części dwunarodowego państwa. Kosowo (gdzie niedługo może pozostać niewielu Albańczyków) zamieszkiwały przed ostatnimi serbskimi czystkami dwa miliony ludzi. Albańczycy - według różnych danych - stanowili tam od 89 do 95 proc. całej ludności. Razem na Bałkanach żyje ok. 5-6 mln bałkańczyków.

Bardzo duża jest albańska diaspora, rozrzucona po całym świecie - od Niemiec, poprzez Włochy, Grecję do Australii i Stanów Zjednoczonych (sprawia ona coraz więcej problemów angażując się w przestępczość zorganizowaną, handel bronią i narkotykami oraz prostytucję - ale to inna opowieść). To emigranci najbardziej wpływają na światową opinię publiczną, stanowią narodowe lobby. Wielką rolę dla sprawy albańskiej odgrywa amerykański senator Joseph Diogardi, z pochodzenia Albańczyk.

Macedończycy (wyznania prawosławnego, mówiący językiem słowiańskim, podobnym do bułgarskiego), naród niezbyt przychylny Albańczykom - ze względów historycznych, a także politycznych - podkreślają, że albańska emigracja pozostaje wierna swym korzeniom. - Kiedy Macedończyk opuszcza swój kraj szybko traci z nim jakikolwiek kontakt. Staje się wyłącznie obywatelem nowego kraju - dla niego pracuje, swoje dzieci wychowuje w poczuciu przynależności do nowego społeczeństwa, tam jest jego jedyny dom - opowiada redaktor największego macedońskiego dziennika "Nowa Makedonija" Boris Pop Gjorczew.

Polityka 16.1999 (2189) z dnia 17.04.1999; Raport; s. 3
Reklama