Tysiące najwierniejszych fanów ponad miesiąc koczowały przed kinami w śpiworach i namiotach, aby dostać się na pierwsze seanse nowych "Gwiezdnych wojen". Gorączkę oczekiwania podsyciła kampania promocyjna na skalę nieznaną dotąd w dziejach kina.
Premierę "Star Wars episode 1. - Phantom Menace" ("Gwiezdne wojny epizod 1. - Widmowe zagrożenie"), pierwszego odcinka nowej trylogii z cyklu "Star Wars", poprzedziło wznowienie nieco odświeżonego oryginału z 1977 r., projekcja 30-minutowego trailera, czyli zajawki filmu, a wreszcie niezliczona liczba zapowiedzi w prasie, telewizji i Internecie. Mistrzowsko przygotowaną akcję reklamową bezinteresownie wspierali anonimowi entuzjaści dzieła George´a Lucasa. W dniu premiery, 19 maja, ponad dwa miliony Amerykanów zwolniło się z pracy, aby już rano obejrzeć wyczyny rycerzy Jedi. Pracodawcy sami organizowali ludziom wycieczki do kina.
Po pierwszych pokazach pewne jest jedynie, że "Phantom Menace" przyniesie realizatorom górę pieniędzy. Tylko w pierwszym dniu wyświetlania zainkasowano 28,5 miliona dolarów, a koszt produkcji - 115 milionów (najdroższy "Titanic" kosztował ponad 200 mln) - powinien zwrócić się już po tygodniu. Zgodnie z przewidywaniami, film Lucasa pobije też prawdopodobnie światowy rekord frekwencyjny. O ile jednak pierwsze "Star Wars" były rewolucją w rozrywkowym kinie i wydarzeniem kulturowym, to ich dalszy ciąg chyba nie ma na to szans. "Phantom Menace", co tu ukrywać, mocno rozczarowuje.
Akcja filmu dzieje się kilkadziesiąt lat wcześniej niż akcja owych "Gwiezdnych wojen" - poznajemy w nim kilkuletniego Anakina Skywalkera, czyli przyszłego Dartha Vadera, i młodego Obi Wan Kenobi, późniejszego mistrza sztuki Jedi, granego 27 lat temu przez Aleca Guinnessa. Film zadziwia niebywałymi wręcz, wygenerowanymi na komputerach efektami specjalnymi, przy których tamte sprzed lat wydają się dziś robótką niemalże chałupniczą. Imponuje wizualne bogactwo futurystycznych pejzaży: podwodnego miasta w stylu Art Nouveau, galaktycznej metropolis Corusean, czyli stolicy Republiki i kolorowy przepych barokowo-klasycystycznej architektury królestwa Naboo, które dzielni rycerze Jedi ratują ze szponów demonicznych władców Federacji Handlu.