To był szczyt Jelcyna. Nie tylko przyjechał do kolonii na gotowe, ale i przez chwilę ukradł widowisko prawdziwym "siedmiu wspaniałym" światowej polityki próbując się na rękę z krzepkim premierem Kanady. Było w tym trochę politycznego pozerstwa. W istocie jednak w Kolonii Rosji udało się doszlusować do ekskluzywnej grupy siedmiu najważniejszych krajów świata.
Grupa powstała 22 lata temu. Pierwotnie miało to być skromne spotkanie przywódców sześciu państw - Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch oraz dwóch mocarstw pozaeuropejskich - USA i Japonii. Potem dołączono też Kanadę. A od lat osiemdziesiątych do rozmów na tematy polityczne dopraszano Gorbaczowa i Jelcyna, jako poniekąd zalegalizowanych "pasażerów na gapę", ponieważ Rosja od 1991 r. to - jak mawia Helmut Schmidt - jedynie "Gambia z rakietami atomowymi".
Od spotkania w Kolonii jest inaczej.