Archiwum Polityki

Urodzeni 4 lipca

Kandydaci wybrani w wyborach 4 czerwca 1989 r. w miesiąc później, po złożeniu ślubowania, stali się parlamentarzystami. 4 lipca uroczyście zainaugurował obrady Sejm, pochodzący z częściowo wolnych wyborów, i Senat wyłoniony całkowicie demokratycznie. Tym samym, po dziesięcioleciach przerwy, historia polskiej demokracji parlamentarnej zaczęła się na nowo.

Gmachy przy ul. Wiejskiej przeżywały prawdziwą rewolucję. Mikołaj Kozakiewicz, marszałek tego Sejmu, szybko nazwanego "kontraktowym" (oficjalnie Sejm X kadencji, co pokazywało ciągłość z PRL), powiadał często: "zielony Sejm, zieloni posłowie, zielony marszałek". Równie zielony, czyli debiutancki, był Senat, w którym zaledwie 4 osoby miały wcześniejsze doświadczenia parlamentarne. W dwa miesiące później pojawił się równie zielony rząd Tadeusza Mazowieckiego. Nowe elity polityczne w szybkim tempie zaczęły pobierać lekcję stanowienia prawa i rządzenia.

  • Władze Sejmu i Senatu
  • Mówcy i polemiści 10-lecia
  • Pamiętne dni

Na początek uczono się, jak nie zginąć w skomplikowanym systemie sejmowych korytarzy. Nieco później początkowy, dżinsowo-koszulowy luz posłów Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, rzeczywistych zwycięzców wyborów czerwcowych, zaczęła wypierać umiarkowana elegancja garniturów. Robiło się normalnie. Nienormalna była tylko ta, trwająca prawie rok, wola szybkiego zmieniania kraju, łącząca wszystkich - od prawa do lewa. Potem i na tym polu zaczęło być normalnie - do głosu doszły partyjne interesy i zwyczajna w demokracji walka o wyborcę. Może tylko bardziej rozgorączkowana niż w stabilnych systemach demokratycznych.

Od tamtych pionierskich dni mija dziesięć lat. W tym czasie zmieściły się cztery kadencje Sejmu i cztery Senatu. W okresie wielkich przemian życie polityczne przyspiesza, a więc dwa razy przyspieszył także Sejm. Pierwszą, kontraktową kadencję skrócił z własnej woli, choć pod silną zewnętrzną presją, by we wcześniejszych wyborach mógł się ujawnić cały pluralizm odradzającego się życia politycznego. Pociągnął za sobą Senat, bowiem rozwiązanie Sejmu automatycznie skutkuje rozwiązaniem także izby senackiej.

Polityka 27.1999 (2200) z dnia 03.07.1999; Raport; s. 3
Reklama