Archiwum Polityki

Rosyjska rakieta

Szarapowa, twierdzą znawcy sportowo-reklamowego rynku, może prześcignąć nawet takie maszyny do robienia pieniędzy jak Tiger Woods czy David Beckham.

Maria Szarapowa mówi wszystko – brzmiało hasło reklamowe wydawnictwa Alfred A. Knopf, w którym zwyciężczyni Wimbledonu opublikowała swoją pierwszą autobiograficzną książkę. Kilkuset fotoreporterów oblegało piękną siedemnastolatkę, kiedy opowiadała, jak pokochała tenis. Na wieczorze promocyjnym podawano kapuśniak i oranżadę zaprawianą barszczem. Zaproszonych wydawców pobili niezaproszeni rosyjscy gangsterzy.

Piękna Masza oczywiście nie napisała jeszcze książki – powyższa relacja to żart z satyrycznego magazynu „The Spoof!”. Świat sportu przegląda się w krzywym zwierciadle i ostrzej widzi swoje wynaturzenia. Ale rzeczywistość niedaleko odbiega od karykatury. Po finale na trawiastych kortach w Londynie nie ustaje szaleństwo wokół długonogiej Rosjanki, która zdetronizowała Serenę Williams. W Internecie krążą zdjęcia eleganckiej nastoletniej mistrzyni z balu w Wimbledonie. Nie ma dwóch zdań – mogłaby posłać na emeryturę także Naomi Campbell, Claudię Schiffer i inne supermodelki. Brukowce powtarzają ploteczki o domniemanym „sugar daddy” Maszy imieniem Marc Fisher, o jej trenerze motywacyjnym, i snują rozważania o jej nieograniczonym potencjale marketingowym.

Apetyt popkultury na gwiazdy nie ma granic.

Role te pełniły kiedyś aktorki filmowe, potem przyszła kolej na modelki, od których pałeczkę zdają się ostatnio przejmować słynne sportsmenki z seksapilem. Zwłaszcza w dyscyplinach pozwalających na zachowanie w miarę tradycyjnej kobiecości. Szarapowa kontynuuje linię czempionek kortu urzekających urodą, jak Argentynka Gabriela Sabattini i rodaczka Marii Anna Kurnikowa. W odróżnieniu jednak od tej ostatniej, jest przede wszystkim supertenisistką, a nie reklamowym manekinem.

Polityka 29.2004 (2461) z dnia 17.07.2004; Społeczeństwo; s. 82
Reklama