Archiwum Polityki

Niespodzianki świętego Mikołaja

Zbliża się okres przedświątecznych zakupów. Producenci i handlowcy zrobią wszystko, byśmy jak najczęściej sięgali do portfeli. Ale uwaga! Wielu przy tej okazji spróbuje nabić nas w butelkę.

Mamy wolny rynek i pełne półki, na których możemy wybierać i przebierać do woli. Często nie zdajemy sobie sprawy, że w rzeczywistości jesteśmy marionetkami, a za sznurki pociąga armia specjalistów – psychologów, socjologów, ekspertów w dziedzinie marketingu i reklamy. Sprawnie nami manipulują wykorzystując nasze słabości: ciekawość, chciwość, próżność, snobizm. Najlepiej widać to w hipermarketach, które są zaprojektowane z myślą o jak najskuteczniejszym pobudzeniu klienta do zakupów.

Najpierw pchając wielki wózek musimy pokonać „pas startowy”. Tak specjaliści od hipermarketowego handlu nazywają aleję wiodącą wzdłuż kas do wejścia między regały.

– Chodzi o to, byśmy za szybko nie weszli do sklepu. Jeśli na początku miniemy wielu klientów wychodzących z pełnymi wózkami, to rozgrzeje nasze emocje i pobudzi do większych zakupów – wyjaśnia Maria Jeznach ze Stowarzyszenia Konsumentów Polskich. Potem czeka nas jeszcze masa kolejnych pułapek. Choć wielu jesteśmy świadomi, zwykle nie możemy się im oprzeć. Kolędy sączące się z głośników przypomną nam o zbliżających się świętach i wprowadzą w dobry nastrój. Zapach z hipermarketowej piekarni pobudzi apetyt i skłoni do większych zakupów żywności. Różowe światło w dziale mięsnym sprawi, że kolor schabu i szynki wyda nam się bardziej intensywny.

Jednak najpotężniejszą bronią jest cena. Chodzi o to, by nas przekonać, że z każdym towarem włożonym do koszyka powiększamy nasze oszczędności. Dlatego główna aleja super- i hipermarketu zwie się aleją promocji. Z każdej strony otaczają nas towary po rewelacyjnie niskich cenach.

Niskie ceny zwykle wiążą się z obniżeniem jakości towaru – ostrzega naczelnik Krystyna Gawkowska z Głównego Inspektoratu Inspekcji Handlowej.

Polityka 48.2003 (2429) z dnia 29.11.2003; Gospodarka; s. 36
Reklama