Archiwum Polityki

Co zrobić, żeby robić?

Pracownicy upadających zakładów zrzekają się części pensji, pobierają ją w bonach, biorą bezpłatne dyżury i urlopy. Gdzie przebiega granica między rozsądną obroną miejsca pracy a beznadziejnym buntem i głupim uporem?

W Instytucie Historii Nauki przy Polskiej Akademii Nauk urodził się niedawno pomysł: przeprowadzić uniwersalne, przekrojowe, nowatorskie badania, które scalą wiedzę historyków techniki, wychowania, chemii, medycyny, badań kopernikańskich – wszystkich czterdziestu siedmiu naukowców, etatowców i współpracujących z instytutem. Pomysł narodził się w sali konferencyjnej, przy okrągłym stole, za którym już od kilku tygodni wszyscy pracownicy spotykali się, by debatować o tym, jak uratować swoje miejsca pracy.

– O możliwości rozwiązania instytutu usłyszeliśmy po raz pierwszy przed dziesięciu laty – opowiada prof. Kalina Bartnicka, szefowa instytutu. – To był piękny rok 1993, akurat zostałam profesorem, a tu zimny prysznic. Spotkanie w gronie pracowników z szefem instytutu, szefem PAN i księgowym. Wracałam do domu roztrzęsiona. Jak to? Cała wiedza gromadzona przez lata okaże się nieprzydatna?

Pracownicy instytutu mieli dziesięć lat, by się przygotować do ostatecznego starcia. Słyszeli: trzeba zredukować zatrudnienie, przestano więc przyjmować nowych ludzi (Janina Owczarek z administracji została także kadrową i sekretarką). Zmieniali grafiki, likwidowali pozawarszawskie placówki, ograniczali udział w konferencjach, zwłaszcza zagranicznych. W efekcie zamiast lepiej, było coraz gorzej. Instytut mniejszy? Dotacje topniały.

Bartnicka: – Kryzys najpierw rozbija, ale potem mobilizuje.

Na kolejnych zebraniach pracownicy zaczęli obmyślać plan ratunkowy. Seminaria dla doktorantów prowadzić będą za darmo. Pójdą na miesięczne bezpłatne urlopy. Ktoś wpadł też na pomysł, by wynająć część lokali, mówił nawet o wyprzedaży części zbiorów. No i o obniżeniu pensji. Ale reszta przegłosowała: nie ma mowy.

– Tej ostatniej możliwości ja byłam bardzo przeciwna – mówi prof.

Polityka 49.2003 (2430) z dnia 06.12.2003; Społeczeństwo; s. 84
Reklama