Archiwum Polityki

Węgiel w płynie

Benzynę można robić również z węgla. Im szybciej drożeje ropa naftowa, tym bardziej staje się to opłacalne.

Proces upłynniania węgla wymyślono w Niemczech w latach 20., a wykorzystywano głównie podczas II wojny światowej. Później RPA, zmuszona do tego przez embargo handlowe ONZ za uprawianą politykę apart[unknown_code]heidu, przetrwała dzięki syntetycznej benzynie. Dla innych państw była to zabawa zupełnie nieopłacalna. Przy obecnych cenach ropy naftowej (55 dol. za baryłkę) może jednak warto do sprawy wrócić?

Kilka krajów już to uczyniło. Budowę przemysłowych instalacji produkcji ropy z węgla rozpoczęto w USA, Niemczech, Australii i Chinach. W petrochemiczną przeróbkę węgla inwestują największe koncerny naftowe. Shell, wykorzystując technologię południowoafrykańską, zbudował niedawno fabrykę benzyny syntetycznej w Malezji. A teraz zastanawia się, czy warto podobną inwestycję poprowadzić w Polsce. Z kolei Chiny, które też mają dużo węgla, a mało ropy, do końca dekady na jego przeróbkę chcą wydać 15 mld dol.

W Polsce wizja wyciskania benzyny z węgla opętała polityków i szefów górniczych spółek. W programie wyborczym PiS zapisano przecież, że nasze bezpieczeństwo energetyczne oprzemy na węglu. Kompania Węglowa (KW), największy producent węgla w Europie, do końca grudnia przygotuje ekspertyzę opłacalności budowy na Śląsku fabryki syntetycznej benzyny. Takie projekty w swoich sejfach powinna mieć każda licząca się firma węglowa. Problem w tym, że KW reaguje nie na rosnące ceny ropy, ale na spadające ceny węgla.

W 2004 r. w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia), wyznaczających poziom cen na rynku europejskim, tona węgla kosztowała 79 dol. Teraz spadła do 54 dol. (w 2001 r. sprzedawaliśmy węgiel po 25 dol.) i dalej będzie maleć.

Polityka 50.2005 (2534) z dnia 17.12.2005; Gospodarka; s. 46
Reklama