Archiwum Polityki

Samochodzikowe

Szykują się zmiany w stoczniach. Kontrolowana obecnie przez państwo Stocznia Gdynia chce pozbyć się Stoczni Gdańskiej, a jednocześnie szuka zagranicznego inwestora. W grę wchodzą Ray Car Carriers i Mediterranean Shipping Co., duże spółki armatorskie. Z kolei Stocznię Gdańską, która dziś pracuje na jedną trzecią mocy, najpierw miałoby przejąć Ministerstwo Skarbu, a potem inny, prywatny inwestor. W ten sposób nikną plany budowy w Polsce holdingu stoczniowego. Same stocznie na razie pewnie ocaleją, bo w świecie ceny statków rosną.

Żeby było na becikowe, trzeba najpierw wprowadzić samochodzikowe. Z technicznego punktu widzenia sprawa jest dziecinnie prosta. Wystarczy jeden podpis ministra finansów i akcyza paliwowa skacze o kilkadziesiąt groszy. Dla budżetu oznacza to wpływy większe o prawie 2 mld zł rocznie. Sprawę upraszcza fakt, że poprzedni minister finansów Mirosław Gronicki we wrześniu obniżył stawkę podatku akcyzowego o 25 gr wyraźnie zaznaczając, że jest to rozwiązanie przejściowe związane z wysokimi cenami ropy. Od stycznia 2006 r. akcyza ma nie tylko wrócić do poprzedniego poziomu, ale dalej rosnąć (co kwartał o wskaźnik inflacji), bo na takiej kalkulacji oparty jest projekt budżetu pozostawiony przez Marka Belkę. Oznacza to, że podatek, jakim obciążone jest paliwo, uwzględniając VAT, powinien skoczyć o ponad 30 gr. Sporo, zwłaszcza że nie wiadomo, jak dalej będą się zachowywały ceny ropy i kurs złotego do dolara.

Wiceminister finansów Cezary Mech naciskany w Sejmie przez posłów przyznał, że powrót do przedwrześniowej akcyzy jest nieunikniony, pocieszając, że może nie będzie to 25 gr za litr, a nieco mniej. Podobnego zdania była jego szefowa minister Teresa Lubińska, przyznając, że powodem braku jasnego stanowiska był opór premiera. Od tego, czy uda się go przekonać, by przez chwilę pomyślał jak księgowy, uzależniała ostateczną decyzję.

Dla premiera to spory problem. Stara się prezentować jako przeciwnik podnoszenia podatków i byłoby mu politycznie niezręcznie zaczynać od radykalnych kroków w sprawie akcyzy. No, ale przecież skądś pieniądze wziąć trzeba.

Dlatego premier sięgnął po „plan B”: walkę ze spekulacją. Przekonuje, że tak naprawdę we wrześniu z obniżki akcyzy konsumenci nie skorzystali, a pieniądze powędrowały do kieszeni producentów i sprzedawców paliw.

Polityka 48.2005 (2532) z dnia 03.12.2005; Gospodarka; s. 38
Reklama