Archiwum Polityki

Dania jest teatrem

Kazimierz Dejmek żył teatrem i żył polityką. O złożonych związkach teatru z polityką opowiada jego niedokończony „Hamlet” w łódzkim Teatrze Nowym.

Jak można było przeczytać w relacjach z ostatnich prób, Dejmek nie pozwalał aktorom usunąć żadnej kwestii związanej z teatrem. W tym „Hamlecie” teatr jest ważniejszy niż polityka (dlatego np. Fortynbras w ogóle nie pojawia się na scenie). Nawet ponury Poloniusz chwali się, że w czasach studenckich występował z powodzeniem na scenie. O Hamlecie można by wręcz powiedzieć, że jest miłośnikiem teatru, wystarczy zobaczyć, jak cieszy się, słysząc, że znani mu wędrowni artyści zbliżają się do zamku. Jest w łódzkim przedstawieniu krótka scena, gdy Hamlet na ułamek sekundy przysiada na scence, na której wkrótce odbędzie się występ demaskujący zbrodnię króla Klaudiusza. Jakby chciał przymierzyć się do roli prawdziwego aktora! A potem wygłosi bardzo kompetentny wykład o sposobach wykonywania zadań scenicznych.

Tę scenę będą zapewne przerywać oklaski widzów, przeznaczone dla nieobecnego już reżysera – w istocie teatralne rady Hamleta są dokładnym powtórzeniem artystycznego programu Kazimierza Dejmka, dla którego teatr był zawsze miejscem, w którym, jak powtarzał w wywiadach, „istotnie się mówi i istotnie słucha”. Podpisałby się zapewne także pod tym, co powiada Hamlet o inwazji „żółtodziobów”, którzy, grając efektownie, zdobywają łatwo poklask publiczności. Łódzki „Hamlet” nie jest – wedle obowiązujących dziś standardów – spektaklem ani modnym, ani błyskotliwym. Dejmek zrezygnował z nowoczesnego i naprawdę świetnego przekładu Stanisława Barańczaka, z którego od wielu już sezonów korzystają nasze teatry. Zapewne trochę z przekory wobec obowiązujących obyczajów sięgnął po zapomniane tłumaczenie Jarosława Iwaszkiewicza. „Hamlet” mówiony słowami Iwaszkiewicza jest to dramat prozą, może nie zawsze porywający urodą frazy, za to niesłychanie przejrzysty i logiczny.

Polityka 6.2003 (2387) z dnia 08.02.2003; Społeczeństwo; s. 93
Reklama