Archiwum Polityki

Śmierć w końcu tunelu

Plac Puszkiński, gdzie wybuch w przejściu podziemnym zabił 11, a ranił ponad sto osób, w Moskwie nazywają „Puszką”. To centrum miasta. Labiryntami tuneli przechodnie wędrują wzdłuż stale zatłoczonej samochodami ul. Twerskiej. Dochodzi się nimi także do trzech zawsze ludnych stacji metra: Puszkińskiej, Czechowskiej i Twerskiej. Codziennie przez plac przejeżdżają i przechodzą setki tysięcy ludzi. Ofiarą zamachu w tym miejscu mógł więc stać się każdy mieszkaniec miasta.

18 -letnia Olga Udałowa w środę 9 sierpnia miała rozpocząć swój pierwszy w życiu urlop. We wtorek wieczorem odprowadzana uśmiechami i pozdrowieniami kolegów z redakcji „Wremia MN” wybiegła na plac, a potem do tunelu, gdzie przy kiosku z zegarkami miała się spotkać ze swym chłopakiem. Jak twierdzą prowadzący śledztwo, to właśnie przed tym kioskiem tykał jeszcze jeden zegarek, który uruchomił mechanizm bomby.

Ci, którzy ją podłożyli, chcieli zabić jak najwięcej ludzi i dobrze wiedzieli, jak to zrobić. Obok bomby umieścili jeszcze 10-litrowy pojemnik z łatwopalnym zagęszczonym płynem. Eksplozja zmieniła go w kłąb ognia, który ogarniając korytarze podpalił szczątki kiosków. Badający miejsce wybuchu eksperci Federalnej Służby Bezpieczeństwa twierdzą, że zamachowcy skonstruowali piekielną machinę działającą na zasadzie bomby próżniowej – takiej jak te, których rosyjska armia używa przeciwko kryjącym się w pieczarach czeczeńskim partyzantom.

Gdzie szkolą się tacy mistrzowie saperskiej roboty, Rosjanom długo tłumaczyć nie trzeba. Oficjalna telewizja, służby prasowe Ministerstwa Obrony od dawna straszą ich najemnikami, którzy w Czeczenii w obozach Chattaba uczą się konstruować bomby, miny, wysadzać w powietrze samochody, pociągi, domy. Nie jest pewnie przypadkiem i to, że dwa dni po zamachu rozpoczął się skandal wokół Halo-Trust, brytyjskiej organizacji charytatywnej, którą aktywnie wspierała księżniczka Diana. FSB oskarżyła Brytyjczyków zajmujących się na całym świecie likwidacją pól minowych o to, że szpiegowali przeciw Rosji i „wyszkolili około 100 czeczeńskich minerów”.

Władimir Żyrynowski jest na pewno najszybciej reagującym rosyjskim politykiem. Od razu skrzyknął swoich „sokołów” i podpity przybiegł z nimi na miejsce wybuchu.

Polityka 34.2000 (2259) z dnia 19.08.2000; Wydarzenia; s. 15
Reklama