Nie bez wpływu na podjętą niedawno przez węgierskich biskupów decyzję był cykl obszernych artykułów lustrujących agenturalną przeszłość wybitnych osobistości, opublikowany na początku roku przez tygodnik „Elet es Irodalom” („Życie i Literatura”). W ostatnim odcinku tego cyklu ujawniono, że kardynał Laszlo Paskai – prymas Węgier w latach 1993–2002, będąc wykładowcą w seminarium w Segedynie od 1965 do 1974 r. przekazywał bezpiece swoje raporty („Polityka” 6). To był szok. Podniesiony w 1988 r. przez Jana Pawła II do godności kardynała Paskai był powszechnie cenionym i lubianym hierarchą, z którym wiązano ogromne nadzieje na odnowę gnębionego na Węgrzech w latach komunizmu Kościoła katolickiego. Represje zaczęły się w 1948 r. i nasiliły po ludowym powstaniu 1956 r., spotęgowane niezłomną postawą kardynała Jozsefa Mindszentyego.
Uwięziony w 1949 r., torturowany kardynał Mindszenty odwołał w trakcie pokazowego procesu wymuszone siłą i środkami oszałamiającymi zeznania, a kiedy okazano mu podpisane przez niego protokoły przesłuchań, zwrócił uwagę, że postawione przez niego przed nazwiskiem literki c. f. wcale nie oznaczają cardinalis fecit, czyli podpisane przez kardynała, lecz coactis fecit – podpisane pod przymusem. Skazany na wieloletnie więzienie, uwolniony został podczas rewolucji w 1956 r., a po interwencji radzieckiej i upadku powstania schronił się w Ambasadzie USA w Budapeszcie i przebywał tam przez 15 lat. Jego niezłomność doprowadzała do wściekłości władze komunistyczne z Janosem Kadarem na czele. W kościołach modlono się za Mindszentyego.
W 1961 r.