Prof. Paweł Januszewicz poszedł na zwolnienie lekarskie. W ten sposób stworzył mały problem ministrowi zdrowia, swojemu pracodawcy – nie można wręczyć mu odwołania, ponieważ chorego nie ma w pracy. Paweł Januszewicz od kilku dni musi nosić kołnierz ortopedyczny. – Uraz – tłumaczy dziennikarzom. – Upadłem.
Opcja dla pediatry
Reporterowi TVN wyznaje, że kołnierz ponosi do wyborów parlamentarnych. Od kiedy na początku sierpnia 2001 r. rozstrzygnięto konkurs na dyrektora Centrum Zdrowia Dziecka (CZD), prof. Januszewicz, bezpartyjny i nienależący do żadnego związku zawodowego, odkrył swoje lewicowe przekonania. Mówi więc, że jego odejście z Instytutu to klęska lewicowej koncepcji leczenia, która każe pomagać każdemu choremu dziecku bez pytania o zasobność kieszeni rodziców.
Doc. Janusz Książyk jest dla prof. Januszewicza przedstawicielem drapieżnego kapitalizmu w medycynie, narzędziem w rękach ministerstwa. Profesor uważa, że jego następca będzie zwalniał ludzi, prywatyzował, komercjalizował, a pacjentów ubogich ustawiał w długich kolejkach do zabiegów.
– Jestem bardzo zadowolony, że nadchodzi opcja polityczna, która mówi, że nie można przeliczać wszystkiego na pieniądze – tłumaczy prof. Januszewicz w kontekście wyborów. – Socjaldemokracja, to najlepsza opcja dla pediatry. Matka i dziecko znajdują się pod szczególną opieką państwa. To system, który znam z pracy w Europie Zachodniej i Kanadzie.
Doc. Janusz Książyk, zwycięzca konkursu na dyrektora naczelnego, wrócił do CZD po trzech i pół roku pracy jako zastępca dyrektora do spraw klinicznych w Instytucie Matki i Dziecka (IMiD). Wcześniej przepracował 20 lat w CZD, więc miał okazję poznać prof. Januszewicza, ale jakoś nigdy nie rozmawiali dłużej.