Archiwum Polityki

Mit drogo opłacony

Dwadzieścia lat temu Polacy wieszali na Edwardzie Gierku psy, dziś z rozrzewnieniem wspominają jego dekadę. Wbrew pozorom wiemy o niej niewiele. Badania historyków dopiero się rozpoczynają.

„Ale mnie jest dobrze w Katowicach” – mieli usłyszeć Franciszek Szlachcic i Stanisław Kania od Edwarda Gierka, gdy nocą 18 grudnia 1970 r. przyjechali namówić go do objęcia stanowiska I sekretarza PZPR. 19 grudnia Gierek był już w Warszawie.

Przemówił do Polaków 20 grudnia, zaraz po zakończeniu VII Plenum, które formalnie zatwierdziło jego wybór. Usiłował nawiązać ze społeczeństwem nić porozumienia, osią główną czyniąc narodową wspólnotę. Źródeł kryzysu doszukiwał się w przyczynach obiektywnych oraz błędach polityki gospodarczej. Było to przemówienie ogólnikowe, ale spodobało się Polakom zmęczonym drętwą mową Władysława Gomułki, poprzednika Gierka na stanowisku I sekretarza polskiej partii komunistycznej.

Autorzy raportu, jaki wypłynął z Departamentu III MSW, pisali: „W środowiskach społecznych w kraju od czasu ogłoszenia decyzji VII Plenum KC PZPR następuje wyraźny spadek napięcia. Zmalała też ilość negatywnych oraz wrogich komentarzy, zmniejszył się kolportaż ulotek, sporządzanie wrogich napisów i innych faktów wrogiej działalności”.

Panie I Sekretarzu

Na biurka członków kierownictwa partii trafił w tym czasie również inny raport, sygnowany przez Departament I MSW, czyli wywiad. Zawierał m.in. streszczenie odczytu „Polskie konflikty po Gomułce”, wygłoszonego przez Zbigniewa Brzezińskiego, wówczas dyrektora Instytutu Badań Problemów Komunizmu Uniwersytetu Columbia. Jego zdaniem „władzę w Polsce przejęła grupa reprezentująca technokrację”. Pod tym pojęciem rozumiał „kult sprawności ekonomicznej, technicznej i policyjnej”. Gdy w Radomiu i Ursusie wybuchły strajki w czerwcu 1976 r., „Der Spiegel” opublikował wywiad z Gierkiem.

Polityka 32.2001 (2310) z dnia 11.08.2001; Historia; s. 60
Reklama