Archiwum Polityki

Rosyjski łącznik

Rozmowa z Danielem Olbrychskim o rosyjskiej duszy, nagrodzie im. Stanisławskiego i spotkaniu z prezydentem Putinem

Zdzisław Pietrasik: – Jak to było z tym Putinem, przyjął pana w czasie festiwalu filmowego w Moskwie czy nie, bo różnie się mówi.

Daniel Olbrychski: – Jedna z polskich gazet chciała napisać, że to Putin zasugerował, żebym dostał nagrodę. Nie chciałem tych bzdur autoryzować, więc informacja się nie ukazała.

Przypomnijmy, że chodzi o nagrodę im. Stanisławskiego. Było spotkanie z Putinem czy nie?

Oczywiście, że było! Ale po kolei. Najpierw zadzwonił do mnie dyrektor festiwalu Nikita Michałkow i poinformował, że dostaję nagrodę, ważną dla Rosjan, ale także dla tych, którzy ją odbierają, a byli to w ubiegłych latach na przykład Jack Nicholson, Robert de Niro czy Meryl Streep. I oni wszyscy chętnie do Moskwy przyjeżdżają, tym bardziej że patron nagrody jest im dobrze znany. Metoda Stanisławskiego zawsze była w Stanach poważana.

Skończmy sprawę wizyty u Putina.

Przyjechałem do Moskwy w czwartek, wprost z planu serialu, w którym gram. Wiedziałem od Nikity, że jestem zaproszony na Rublówkę do prywatnej rezydencji Putina, gdzie on mieszka, pracuje i przyjmuje gości. O umówionej godzinie podjeżdża autobus, ruszamy.

Kto jeszcze jedzie?

Nikita Michałkow, Emir Kusturica, gość honorowy festiwalu, i dwie legendy rosyjskiego filmu, Aleksiej Batałow i Tatiana Samojłowa.

„Lecą żurawie” sprzed 50 lat...

Wchodzimy do Putina, siadamy, on zagaja. Mówi, że chciał być na zakończeniu festiwalu, ale nie może, ponieważ leci do USA do Busha. Na początku, kiedy były jeszcze kamery, powiedział parę miłych słów o zawodzie aktora, który zbliża narody, co nie zawsze udaje się politykom...

Jakim aktorem jest Putin?

Polityka 28.2007 (2612) z dnia 14.07.2007; Ludzie; s. 86
Reklama