Czy nie dałoby się tych napisów zamalować? – pytaliśmy w Ursusie. – Dałoby się – poinformowano nas w Wydziale Architektury Urzędu Gminy (UG), dokąd zostaliśmy skierowani z Wydziału Gospodarki Przestrzennej UG. – Ustawa Prawo budowlane mówi w artykule 64: „W przypadku stwierdzenia, że obiekt budowlany powoduje swym wyglądem oszpecenie otoczenia właściwy organ wydaje decyzję nakazującą usunięcie stwierdzonych nieprawidłowości”.
Kto jest tym właściwym organem? – Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, który urzęduje w Warszawie, przy ul. Górskiego 7 – twierdzi pani z architektury dodając, że napisy uwidocznione przez naszego fotoreportera na zdjęciach zamalować można by w pół godziny. – Jak nie pędzlem, to sprejem. Blacha niby powlekana – ocenia – ale żaden problem zamalować i doprowadzić zniszczoną elewację do kolorystyki istniejącej.
Z urzędu powiatowego inspektora nadzoru budowlanego (INB) odsyłają nas do rzecznika prasowego INB. W starostwie jednak twierdzą, że stanowiska rzecznika INB w ogóle nie ma, jest rzecznik starostwa. – Dowiedziałam się – informuje następnego dnia Anita Kopcińska, p. o. rzecznika – że błędnie państwa poinformowano. To sprawa gminy, a nie powiatu. Najprawdopodobniej gminnej komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego.
– Taki napis – wyjaśnia Maciej Linke, przewodniczący komisji samorządu i porządku publicznego w Ursusie – powinien zamalować właściciel posesji.
– Właściciel, jeśli mu napis nie przeszkadza, to nie musi go zamalowywać – twierdzi z kolei nadkomisarz Jarosław Woźniak, zastępca komendanta komisariatu policji w Ursusie. – Może powiedzieć: nie mam na farbę.