Archiwum Polityki

Gdzie zegar nie chodzi

Gdzieś w Pieninach, na zaproszenie pewnego malarza, od kilku lat koncertują krajowe i światowe gwiazdy. Dziś chcą tam również mieszkać. Nawet Nigel Kennedy.

Jaworki, Biała Woda i Czarna Woda leżą koło Szczawnicy. Mieszkali tam niegdyś Łemkowie, których w 1947 r. w ramach akcji Wisła wysiedlono na Ziemie Odzyskane; pozostało tylko parę rodzin, których nazwiska powtarzają się od przedwojnia na jaworskim cmentarzu: Ikoniak, Karpiak. Większość łemkowskich chat zrównano z ziemią, a nowo przybyli górale podhalańscy, głównie spod Zakopanego, budowali się już po swojemu.

Wietek (Wieńczysław) Kołodziejski, malarz z Nowego Targu, to osiedleniec późniejszy: z 1994 r. Mówi o sobie, że przeszedł przez trzy stolice: dawną, czyli Kraków (gdzie studiował na ASP), obecną, czyli Warszawę, i sportów zimowych – Zakopane. W Jaworkach kupił niewielki teren nad potokiem, u podnóża zbocza postawił charakterną podhalańską chatę (odkupioną od koleżanki po fachu) i zaczął się zastanawiać, jak tu spełnić swoje największe marzenie, czyli stworzyć klub jazzowy. Dziwna zachcianka w takim miejscu, ale Wietek był od początku przekonany, że jak tylko będzie miejsce do grania, reszta już zrobi się sama. „Wariat po prostu... i dlatego wszystko się udało” – napisał na swojej stronie internetowej przyjaciel Wietka Marek Raduli, gitarzysta Budki Suflera.

Bacowanie

W 1997 r. ktoś mi powiedział, że na Białej Wodzie stoi pusta prywatna owczarnia – wspomina Wietek. – Obejrzałem, pomyślałem, że się nadaje, i postanowiłem odnaleźć właściciela.

Okazał się nim góral z Maruszyna koło Zakopanego. Spędzał tu regularnie wiosny, lata i jesienie, zostawiając w domu żonę, aż wreszcie postawiła ultimatum: albo owce, albo ona. Wybrał ją (ponoć potem żałował). Owczarnia stała nieużywana przez kilkanaście lat. Baca zaproponował Wietkowi cenę 10 tys. zł, udało się ją stargować o 500.

Polityka 29.2006 (2563) z dnia 22.07.2006; Kultura; s. 57
Reklama