Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Wyrok na złotym półmisku

Temida popsuła Włochom narodowe święto. Spośród 23 zawodników obcałowujących Puchar Świata, ośmiu gra we włoskich klubach, które zdegradowano do drugiej ligi. W tym w słynnym Juventusie, głównym – za sprawą dyrektora Luciano Moggiego – bohaterze gigantycznej afery futbolowej.

Poprzedni hiszpański triumf, w 1982 r., kojarzył się Włochom z głosem komentatora Nando Martelliniego wykrzykującego trzykrotnie: Campioni del mondo! Teraz kibice przed telewizorami usłyszeli ten okrzyk cztery razy – może dlatego, że napięcie po dogrywce i karnych było nie do zniesienia, może dlatego, że to czwarty tytuł Włochów. Cztery wesela i cztery pogrzeby – rzec by można – zważywszy na liczbę oskarżonych o przekręty klubów. 120 godzin po finale Trybunał Sportowy w Rzymie ogłosił wyrok: turyński Juventus ma stracić dwa ostatnie tytuły mistrzowskie, a nowy sezon zacznie w drugiej lidze z 30 ujemnymi punktami. Podobny los spotka rzymskie Lazio i Fiorentina z Florencji – druga liga oraz 12 punktów kary dla Fiorentiny i 7 dla Lazio. Wywinął się jedynie Milan, któremu prezesuje Silvio Berlusconi – klub ze stolicy Lombardii zostaje, co prawda, w Serie A, ale na pierwszoligowe murawy wybiegnie z 15 punktami ujemnymi. Mediolańczykom odebrano także 44 punkty zdobyte w poprzednim sezonie, co przekreśla ich szanse na udział w tegorocznych rozgrywkach europejskich pucharów.

Losy Juventusu, Milanu, Fiorentiny i Lazio miały się rozstrzygnąć zaraz po mundialu, ale sędziowie powiedzieli: piano, piano i pozwolili kibicom na chwilę niczym nie zmąconej radości. I piłkarze, i kibice podzielali tę samą opinię: kara jest nieuchronna i o amnestii nie mogło być mowy. Co innego politycy. Nawet jeśli dryblowali, unikając słowa „amnestia”, nie potrafili ukryć dyskomfortu: mistrzowie świata w Serie C? Niektórzy, jak minister sprawiedliwości Clemente Mastella, opowiedzieli się za złagodzeniem postulowanych przez prokuratora kar (Juventus do Serie C z 6 punktami karnymi, Lazio i Fiorentina do B z piętnastoma, Milan też w B z trzema). Inni, jak prezes Berlusconi, oskarżają sam proces: bo niby dlaczego za winy działaczy i arbitrów mają płacić kibice i piłkarze.

Polityka 29.2006 (2563) z dnia 22.07.2006; Społeczeństwo; s. 88
Reklama