Archiwum Polityki

Nasi nazi

Antysemityzm, ksenofobia, rasizm nie wywołują w Polsce zbyt wielkich emocji. Stały się częścią społecznego życia. Tolerowaną przez wymiar sprawiedliwości, media, polityków. Macha się na nie ręką jako na nieszkodliwy margines. Niesłusznie, Polska ma z tym problem. Coraz większy.

Poglądy, postawy i zachowania rasistowskie, homofobiczne, antysemickie i ksenofobiczne – to faszyzm. Nie ma co cieniować, szukać eufemizmów. Wszak na skrajnym nacjonalizmie i zasadzie wroga – sprawcy wszelkiego zła społecznego (np. bezrobocia, biedy), którego upatruje się w liberałach, demokratach, komunistach i Żydach, opierał się faszyzm włoski i nazizm niemiecki lat 20. i 30. XX w.

Konstytucja RP (art. 13) oraz kodeks karny (art. 119, 256 i 257) zakazują istnienia organizacji nazistowskich, faszystowskich. Zakazują nienawiści rasowej i narodowościowej, propagowania takich postaw, znieważania z powodu przynależności narodowej, rasowej czy wyznaniowej. Karalne jest stosowanie przemocy z tych powodów oraz nawoływanie do tych przestępstw.

Te prawa nie są jednak egzekwowane. Skąd w Polsce bierze się faszyzm i tolerancja dla niego? W kraju tak ciężko doświadczonym wojną i okupacją, a potem innym zbrodniczym totalitaryzmem?

Od dwudziestu mniej więcej lat, od kiedy w Polsce pojawiła się subkultura skinów lgnących do organizacji faszystowskich, co kilka dni pojawiają się takie informacje: że w Głogowie gimnazjaliści w bestialski sposób zamordowali bezdomnego, że w Kielcach skini pobili nastolatka, którego wygląd uznali za „odstający od wizerunku godnego Polaka”. W Krakowie nazikibice Cracovii zabili nożem kibica Wisły. W Warszawie ciągle nieznani sprawcy zaatakowali mężczyznę, którego nazwisko widniało na liście „wrogów rasy” na internetowej stronie Redwatch (tropienie, przyglądanie się czerwonym), należącej do faszystowskiej organizacji Blood and Honour (Krew i Honor – motto SS).

Ktoś im musiał wbić do ogolonych głów, że bezdomni czy Romowie to „element niepełnowartościowy”, że ich „eliminacja” to „robienie porządku”, „sprzątanie śmieci” i „wyrywanie chwastów”.

Polityka 32.2006 (2566) z dnia 12.08.2006; Społeczeństwo; s. 78
Reklama