Archiwum Polityki

Ziemia zwaśniona

Kiedy papież jedzie do Lwowa, polskie serce bije żywiej. Ale Watykan nie kieruje się polskimi sentymentami.

Jan Paweł II pielgrzymował już nieraz do państw na terenie byłego ZSRR, odwiedził także niejeden kraj prawosławny, ale po raz pierwszy wyprawia się do państwa, które powstało z rozpadu ZSRR, a zarazem jest religijnie i kulturowo prawosławne. Dlatego papieska wizyta na Ukrainie spędza sen z powiek hierarchom Cerkwi rosyjskiej, uznającym ją za swą naturalną strefę wpływów. Większość obywateli Ukrainy nie przejmuje się jednak sennymi koszmarami cerkiewnych dostojników w Moskwie. Czekają na „Rzymskiego Papę” z ciekawością i raczej z nadzieją niż gniewem.

Kiedy papież jedzie do Lwowa, polskie serce bije żywiej. Ale Watykan nie kieruje się polskimi sentymentami. Prawda że zdecydowana większość katolików rzymskich na Ukrainie, to Polacy, jednak są oni tylko wyspą w morzu. Nawet ich siostrzany Kościół – unici (co na Ukrainie nie brzmi zbyt pochlebnie), zwani także grekokatolikami – choć liczniejszy niż łacinnicy, nie stanowi większości. To są bowiem wyznawcy prawosławia (mniej więcej połowa – 50 mln ludności), a dzisiejsza Ukraina jest historycznie matecznikiem tego właśnie chrześcijaństwa wschodniego na ziemiach od Kijowa po Moskwę.

Że prawosławie ma na Ukrainie większość, nie znaczy, że jest monolitem. Jest podzielone na trzy co najmniej odłamy z własnymi strukturami i hierarchią władzy kościelnej. Najlepiej zorganizowana jest Cerkiew lojalna wobec „centrali” w Moskwie. W początkach niepodległej Ukrainy chciała się usamodzielnić, ale Moskwa na pełną autonomię („autokefalię”) się nie zgodziła, a ówczesnego przywódcę ukraińskiego prawosławia, metropolitę kijowskiego Filareta, ukarała za wybujałe ambicje kościelną degradacją – pozbawieniem urzędu. Zbuntowany Filaret utworzył wówczas (1992 r.) nową strukturę – Ukraińską Cerkiew Prawosławną Patriarchatu Kijowskiego.

Polityka 25.2001 (2303) z dnia 23.06.2001; Świat; s. 38
Reklama