Czy chuligani i manipulujący nimi anarchiści albo faszyści nie odnieśli zwycięstwa nad demokratycznym społeczeństwem? Zmuszają je bowiem do posunięć prewencyjnych w stylu państwa policyjnego. O dreszcz przyprawia mowa o starych koszarach czy pustych stadionach poszukiwanych przez władze na potencjalne „miejsca izolowania” chuliganów. Wiele wątpliwości rodzi wprowadzany z myślą o Euro 2000, ale na stałe, tryb doraźny. Umożliwia skazywanie drobnych przestępców najpóźniej w siódmym dniu od złapania na gorącym uczynku w Belgii i w dziewiątym w Holandii. Nieprzyjemne skojarzenia budzi też pomysł, żeby ogłaszać swoistą godzinę policyjną w całej dzielnicy otaczającej stadion, na którym będzie rozgrywany mecz, z zakazem ruchu i specjalnymi przepustkami dla okolicznych mieszkańców. Zapowiedziano nawet – choć następnie zdementowano – że policja będzie systematycznie podsłuchiwać bez nakazu rozmowy prowadzone przez telefony komórkowe i podglądać pocztę elektroniczną, aby na bieżąco orientować się, gdzie skrzykują się chuligani. Faktem są natomiast setki kamer zainstalowanych na dworcach, na obrzeżach i wewnątrz stadionów. Także tajniacy szkoleni specjalnie po to, aby wmieszać się w grupy kibiców (tzw. spotters), tysiące policji mundurowej, mobilizowanej na czas mistrzostw.
Widmo Heysel
Wzdragają się nie tylko obrońcy praw człowieka. Znajomy belgijski prokurator przyznaje, że ma coraz więcej wątpliwości. Zarzuca politykom demagogię i populizm, obawia się, że władze wywołają psychozę, a nie zdążą zapewnić wymiarowi sprawiedliwości warunków, aby postępować szybko i surowo, ale zgodnie z podstawowymi zasadami państwa. Brakuje sędziów śledczych i prokuratorów, miejsc w aresztach i więzieniach, sprzętu, aby wyposażyć wszystkich dodatkowych stróżów porządku.