Co się stało w Zachęcie? Nie pierwszej młodości gwiazdor filmowy dostał amoku, ponieważ od kilku miesięcy o nim cicho? Sztandarowa postać polskiego romantyzmu sięgnęła do szabli w obronie narodowego honoru? Artysta wziął udział w chłodno zaplanowanym happeningu sprowokowanym przez twórcę wystawy „Naziści”, dla którego fotosy znanych aktorów w hitlerowskich mundurach to tylko kulisy, sceną jest parkiet galerii, na którym w każdym kraju rozgrywa się inna psychodrama? I jedno, i drugie, i trzecie.
Daniel Olbrychski nie po raz pierwszy sięga do gestów lepiących celuloid z rzeczywistością. Podobnie postąpił ćwierć wieku temu wręczając szablę Kmicica bramkarzowi, który obronił karnego, w przegranym zresztą meczu z RFN, że to niby obaj bronili Częstochowy, tylko Tomaszewski naprawdę, a Olbrychski na niby. To że aktor utożsamia się ze społeczną rolą, w którą go wpychają tłumy, wiemy od lat, niektórych przyprawia to wręcz o utratę zmysłów, niektórych – jak Jamesa Deana czy Zbyszka Cybulskiego – popycha do samobójczego wypadku, który zwieńcza legendę.
Polityka
49.2000
(2274) z dnia 02.12.2000;
Społeczeństwo;
s. 93