Transplantologia jest dziś normalną gałęzią medycyny. Jej główną bolączkę stanowi stały niedobór organów do przeszczepów. By pokonać problem, przed laty zaproponowano przeszczepianie ludziom organów zwierzęcych. Ponieważ biologicznie i anatomicznie organy świń są najbardziej (poza organami małp naczelnych) zbliżone do ludzkich, świnie stały się głównym obiektem zainteresowania ksenotransplantologii (nauki o przeszczepach od innych gatunków). Dotychczas dokonano kilku przeszczepów świńskich organów. Wszyscy pacjenci wkrótce zmarli.
Prawie natychmiastowe odrzucanie przeszczepionych organów jest główną przeszkodą w ksenotransplantacji. Nie daje się jej pokonać klasycznymi lekami immunosupresyjnymi, stosowanymi względnie skutecznie w transplantacji ludzkich organów. Jedną z głównych przyczyn tego zjawiska jest różnica w strukturze cukrowych cząsteczek znajdujących się na powierzchni komórek, które służą do immunogennego znakowania komórek. Wszystkie ssaki, za wyjątkiem zwierząt naczelnych, posiadają przyczepiony do swych komórek węglowodan zwany alfa 1-3 galaktozą (alfa-gal), natomiast ludzie i małpy produkują ksenoreaktywne przeciwciała, które atakują komórki zaopatrzone w ten związek, jako obce. Dlatego przeszczepianie człowiekowi organów zwierząt (nie naczelnych) wywołuje gwałtowną reakcję immunologiczną.
Zwolennicy ksenotransplantacji twierdzą, że jest to wada do poprawienia. Immunolog John Iacomini z Massachusetts General Hospital (USA) zaproponował wprowadzenie genu produkującego alfa-gal do szpiku kostnego biorców (w którym produkowane są przeciwciała). Uważa on, że nowo wytworzone przeciwciała powinny uznać alfa-gal za własną cząsteczkę i nie atakować świńskich organów. Doświadczenie powiodło się na sztucznie wyhodowanych myszach (które nie produkowały alfa-galu i badacze testują teraz ideę „immunotolerancji” na małpach.