Archiwum Polityki

Wielbłąd i śmierć

Na ekranach kin jest już „Duże zwierzę” Jerzego Stuhra, wkrótce zaś odbędzie się premiera najnowszego dzieła Krzysztofa Zanussiego pod wielce oryginalnym tytułem „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową”. Filmy dostały niedawno nagrody na międzynarodowych festiwalach, nie najważniejszych wprawdzie, ale i to się liczy.

Premiery odbywają się mniej więcej w tym samym czasie, co jest kwestią przypadku oczywiście, ale dzięki temu możemy porównać dwa obrazy powstałe poza głównymi nurtami rodzimej kinematografii. Nie są to ekranizacje lektur szkolnych, trudno też byłoby je zaliczyć do kina akcji. Co przy tym ciekawe, obydwa filmy przypominają wrażliwością poetykę kina niepokoju moralnego, przekonując zarazem, iż przy jej pomocy nie da się opisać współczesności. Ale też ani Stuhr, ani Zanussi nie mają publicystycznych temperamentów. I jeszcze jedna, bodaj najciekawsza okoliczność: otóż filmy te łączy osoba nieżyjącego Krzysztofa Kieślowskiego.

Stuhr zrobił film według kompletnie zapomnianego scenariusza Kieślowskiego, z którym pracował jako aktor („Spokój”, „Amator”), był także jego przyjacielem. Z Kieślowskim przyjaźnił się również Zanussi, a wzajemne relacje obu twórców zasługiwałyby z pewnością na osobne studium. Gdy Zanussi był już cenionym reżyserem, z szansami na sukcesy zagraniczne, Kieślowski wciąż jeszcze doskonalił się w dokumencie. Potem był pod wyraźnym wpływem sławniejszego kolegi, pamiętam ich wspólne publiczne występy z początku lat osiemdziesiątych, kiedy Kieślowski nawet mówił głosem podobnym do Zanussiego. Potem jednak zaczął ćwiczyć własną dykcję, odnosząc za granicą sukcesy większe niż Zanussi, ponieważ znalazł – do podobnych treści – bardziej przystępną formę. W połowie lat osiemdziesiątych był już jednym z głośniejszych reżyserów na świecie, w zachodniej Europie wręcz obiektem kultu, co było widać na międzynarodowych festiwalach.

Dzisiaj niektórzy krytycy mówią z kolei o wpływie Kieślowskiego na nowego Zanussiego, choćby przy okazji prezentacji telewizyjnego cyklu „Opowieści weekendowe”. Filmem „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową” (nagroda główna na festiwalu w Moskwie) Zanussi z całą pewnością nie zamierza nikogo naśladować; może jedynie siebie, z najlepszych w jego twórczości lat siedemdziesiątych.

Polityka 36.2000 (2261) z dnia 02.09.2000; Kultura; s. 44
Reklama