Ijego urodziła czeska matka!” – brzmiał tytuł komentarza w dzienniku „Lidove Noviny” do wieści o tym, że światowej sławy pisarz Milan Kundera w czasach studenckich doniósł milicji na rówieśnika. Ten w efekcie spędził 14 lat w obozie koncentracyjnym w kopalni uranu. „Czesi nie są narodem szczególnie przykładnym – pisał komentator – ale sympatyczne jest w nich to, że w efekcie historycznych klęsk wyjątkowo szybko wyczuwają, kiedy ktoś zachowuje się jak książątko, hrabiątko, król, pasza albo wręcz bóg”. A właśnie tak wielu Czechów odbierało postawę Kundery.
Pisarz zmęczony milicyjnymi szykanami, po zdławieniu Praskiej Wiosny wyemigrował w 1975 r. do Francji. I tam odniósł światowy sukces na skalę nieporównywalną do żadnego innego czeskiego literata, szczególnie dzięki swojej najsławniejszej „Nieznośnej lekkości bytu” (1984 r.). Powieść została uznana nie tylko za wybitne osiągnięcie literackie, ale zyskała też wielką popularność, stając się jedną z ulubionych pozycji kanonu współczesnej literatury. Mit tej książki przypieczętowała hollywoodzka ekranizacja Philipa Kaufmana z 1988 r.
Czesi o tych wspaniałościach dowiadywali się do 1989 r. tylko ze słabiutkiego w tym kraju samizdatu; sława mistrza dotarła do nich tak naprawdę po aksamitnej rewolucji w 1989 r. Ale był to moment, w którym sam Kundera w ostentacyjny sposób odciął się od swoich korzeni. W 1990 r. wydał „Nieśmiertelność” – jak się okazało ostatnią książkę napisaną po czesku. Potem były już wyłącznie książki po francusku.
Jakby tego było mało, pisarz – w przeciwieństwie do wielu innych emigrantów ze świata kultury czy polityki – nie wrócił do Czech. Z roku na rok literackie środowisko w kraju z coraz większym zdumieniem słuchało, że Kundera odmawia kontaktów z czeską telewizją, twórcami filmów dokumentalnych, dziennikarzami.