Archiwum Polityki

Gra na nerwach

O tym, że rock jest bardzo fotogeniczny, wiadomo od dawna. Powstawały filmy o gwiazdach tej muzyki, relacje z koncertów i festiwali. Teraz mówi się o nowym gatunku – dokumencie filmowym, który nie skupia się na występach estradowych, ale na życiu wewnętrznym artystów.

Takim filmem jest „Metallica: Some Kind of Monster” Joego Berlingera i Bruce’a Sinofsky’ego, który wchodzi właśnie na polskie ekrany. Historia rozpoczyna się w 2001 r. Metallica, światowej sławy amerykański zespół heavymetalowy, ma już za sobą 20 lat wspólnego grania, 9 wydanych płyt i miliony fanów na wszystkich kontynentach. I ma już chyba tego wszystkiego dość. Kryzys wydaje się dojmujący: odchodzi wieloletni basista grupy Jason Newsted, a trzej pozostali członkowie bez przerwy się kłócą. Fani protestują przeciw wojnie, jaką zespół toczy z Napsterem, internetowym serwisem muzycznym, w wyniku której Napster zostaje zamknięty, a dostęp do darmowych plików utrudniony. Poza tym zespół wydaje się być zmęczony. Krytycy głoszą: Metallica jest skończona.

Menedżerowie zespołu proponują, by muzycy poddali się terapii grupowej. Zatrudniony zostaje doświadczony psycholog Phil Towle. Rejestrowane przez kamerę sesje terapeutyczne stanowią najważniejszy element tej filmowej psychodramy. Czegoś takiego w rockowym kinie jeszcze nie było, bo właściwie nigdy dotąd nie zdarzyło się, by autorzy filmu opowiadali historię zespołu rockowego zdając się całkowicie na niekontrolowany bieg zdarzeń.

„Gdy postanawiasz nakręcić film w stylu cinema-vérité, nigdy nie wiesz, co z tego wyjdzie” – mówi dziennikarzom Joe Berlinger, ale jeszcze lepiej specyfikę pracy przy filmie ilustruje wypowiedź Bruce’a Sinofsky’ego: „Minęło zaledwie parę miesięcy, gdy niespodziewanie James (Hetfield, wokalista i gitarzysta) poszedł na odwyk. Jest w filmie taka scena, gdy wychodzi ze studia w Presidio. Nikt wtedy nie wiedział, że on w tym momencie naprawdę odszedł. Przepadł na parę miesięcy”.

Jest na dobrą sprawę jeden historyczny precedens, który z dokumentem Berlingera i Sinofsky’ego można jakoś porównać – zrealizowany w 1970 r.

Polityka 32.2004 (2464) z dnia 07.08.2004; Kultura; s. 57
Reklama