Archiwum Polityki

Kucanie nad książką

W ćwierć wieku po tragicznej rewolucji kulturalnej Chiny przeżywają prawdziwą rewolucję oświatową. 400 tys. Chińczyków studiuje za granicą, a pół miliona cudzoziemców studiuje w Chinach.

Nikt już w Chinach nie pamięta nazwiska Zhang Tieshenga – studenta, który w 1973 r., na fali rewolucji kulturalnej, pobił wszelkie rekordy ignorancji, ale zarazem skutecznie dowiódł wyższości ideologii nad oświatą. A przecież wtedy ów młody aktywista partyjny na egzaminie wstępnym do wyższej szkoły rolniczej w prowincji Liaoning najpierw oddał... pustą, niezapisaną kartkę, a potem w rozpowszechnianych przez całą prasę partyjną i młodzieżową listach uskarżał się na „dyskryminację ludzi pracy” i demaskował „burżuazyjne skłonności miejskiej młodzieży, która tylko wkuwa teoretyczną wiedzę, zamiast zdobywać praktyczne doświadczenia od robotników, chłopów i żołnierzy”. Zhang symbolizował bunt przeciwko kultowi wiedzy i obronę skrajnego dyletantyzmu, ale dopiął swego, dostał się na tę uczelnię, a nawet – już jako wzorcowy rewolucjonista – trafił do Stałego Komitetu Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych (prezydium parlamentu ChRL). Dopiero po śmierci Mao Zedonga i upadku lewackiej bandy czworga wraz z jej iście rewolucyjnymi koncepcjami oświatowymi, w 1976 r. Zhang Tieshenga publicznie ogłoszono oszustem, kłamcą tudzież „narzędziem radykałów” i na koniec aresztowano jako... kontrrewolucjonistę.

W 1978 r. nastąpił w Chinach przełom, znany pod zbiorczym hasłem „czterech modernizacji”. Przeforsowany przez ówczesnego silnego człowieka Chin Deng Xiaopinga program unowocześnienia wielkiego kraju, który na skutek doktrynerskich wizji Mao popadł w stagnację, jako jeden z filarów odnowy ujmował właśnie naukę i oświatę. Terminy w rodzaju „burżuazyjny” bądź „rewizjonistyczny” w odniesieniu do nauki porzucono, aczkolwiek mimo upływu ćwierćwiecza nie zanikły jeszcze całkowicie rygorystyczne wzorce ówczesnego myślenia.

Polityka 10.2004 (2442) z dnia 06.03.2004; Świat; s. 52
Reklama