Archiwum Polityki

Od grata – non grata

W sporze o akcyzę na samochody chodzi nie tylko o ponad miliard złotych, które Skarb Państwa być może będzie musiał zwrócić obywatelom, ale i o to, by rodzimi urzędnicy i ustawodawcy zaczęli wreszcie poważnie traktować europejskie prawo. Sąd właśnie uznał jego prymat nad polskim.

Michał Przeciechowski rok temu kupił w Belgii 10-letniego Citroëna. Zapłacił 1,5 tys. euro. W kraju lubelski Urząd Celny obciążył go dodatkowo 4,6 tys. zł akcyzy. Przeciechowski zażądał jednak od Izby Celnej w Białej Podlaskiej zwrotu podatku. Dowodził, że opodatkowanie sprowadzonych z państw Unii Europejskiej używanych samochodów dyskryminuje obywateli RP. Oznacza bowiem, że podatki na stare samochody z importu są wyższe niż na sprzedawane na rynku wtórnym w kraju, co ogranicza unijną zasadę równości i swobody przepływu towarów.

Izba obstawała przy swoim. Przeciechowski skierował sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. Ten kilkanaście dni temu nakazał fiskusowi zwrot akcyzy i wypłatę odsetek. Uzasadnienie brzmi: polska ustawa o akcyzie narusza traktat o wspólnotach europejskich, a ten w razie kolizji korzysta z pierwszeństwa i ma zastosowanie wprost. Fiskus ma oddać pieniądze wraz z odsetkami. Werdykt – po uprawomocnieniu – wiązał będzie tylko w rozpatrywanej sprawie. Jest jednak sygnałem dla innych pokrzywdzonych, że również mają przed sądem szansę na odzyskanie pieniędzy.

Przeciechowski nie był jedynym protestującym.

Przed rokiem Szymon Szynkowski vel Sęk ściągnął z Niemiec poobijaną Toyotę za 200 euro, za którą w kraju naliczono mu dodatkowych 600 zł akcyzy. Wybrał inną drogę walki – wniósł skargę do unijnej komisji petycji. Nieco inny był też argument – akcyza miałaby być w tym przypadku paracłem, również zabronionym w Unii. I tu rację przyznano skarżącemu – pod koniec kwietnia br. Komisja zaapelowała do rządu RP o wstrzymanie pobierania podatku od używanych aut sprowadzanych przez Polaków z innych krajów UE. Była to też forma presji na Warszawę, by zmieniła wadliwą regulację.

Nic zresztą dziwnego: jeszcze przed akcesją polskie regulacje krytykował Frits Bolkestein, unijny komisarz ds.

Polityka 23.2005 (2507) z dnia 11.06.2005; Społeczeństwo; s. 99
Reklama