Miejscowym organizacjom dobroczynnym dawno nie powodziło się tak dobrze: płyną na ich konta niespodziewane datki od waszyngtońskich polityków. Tylko w ciągu czterech dni 65 kongresmanów wpłaciło łącznie 614 tys. dol. Ta hojność nie jest bezinteresowna.
Politycy zasilający ostatnio organizacje dobroczynne w rzeczywistości pozbyli się w ten sposób pieniędzy otrzymanych od superlobbysty Jacka Abramoffa, który nie tylko ich przekupywał, ale jeszcze oszukiwał swych klientów i uchylał się od płacenia podatków. Na Kapitolu panika, bo za łagodniejszy wyrok (grozi mu do 10 lat) Abramoff obiecał obciążyć kongresmanów, głównie republikańskich. Sprawa Abramoffa wiele mówi o amerykańskim lobbingu i całej amerykańskiej polityce. Niezależnie bowiem od swoich kryminalnych wyczynów ten superlobbysta robił mniej więcej to samo co koledzy z branży, tyle że grubo przesadził i miał dość tupetu, aby się z tym nie kryć.
Polityka
3.2006
(2538) z dnia 21.01.2006;
Świat;
s. 52