Archiwum Polityki

Bioskarżypyta

PSL sprytnie wykombinowało sobie, co zrobić, żeby o partii przed wyborami było głośno, ale żeby za to nie zapłacić. No i postanowiło naskarżyć na rząd do Komisji Europejskiej. Że nie realizuje unijnych przepisów, żeby do paliw tradycyjnych dolewać 2 proc. bio. Rząd bowiem nie chce, żeby biopaliw było więcej niż 0,5 proc. Wie, co robi, bo to nie rząd, ale wyborcy są przeciwko biopaliwom. Posłowie, głównie z PSL, tak majstrowali przy ustawie o biopaliwach, że wszystkich użytkowników samochodów uderzyć po kieszeni z dwu stron. Biopaliwo jest bowiem dużo droższe od tradycyjnego. Albo więc za benzynę musielibyśmy płacić jeszcze więcej niż obecnie, albo też fiskus zrezygnowałby z akcyzy i wyglądałoby na to, że cena jest zbliżona, ale – żeby sobie zrekompensować straty – uszczęśliwiłby nas jakimś innym podatkiem. A ponieważ sprytne PSL dobrze wie, że ludzie nie chcą psuć silników bioetanolem i dobrowolnie paliwa z dolewaczem nie kupią, żąda, żebyśmy po prostu nie mieli wyboru. Niechby sobie bowiem dodawali nawet 5 proc. biopaliwa, byle tylko w sąsiednim dystrybutorze można było kupić niechrzczone. I o tę możliwość bądź jej brak idzie walka. Wcale nie między PSL a rządem, lecz między tą partią a resztą społeczeństwa.

Dla PSL koronnym argumentem za zwiększeniem produkcji bioetanolu jest fakt, że przed żniwami mamy wyjątkowo duże zapasy zboża, więc najlepiej je przerobić na bioetanol. Kiedy już się to chłopskim politykom uda, niechybnie zwołają następną konferencję prasową. Ogłoszą na niej, że z powodu suszy zbiory są marne, więc ziarno musi zdrożeć.

Polityka 29.2005 (2513) z dnia 23.07.2005; Fusy plusy i minusy; s. 82
Reklama