Archiwum Polityki

Powrót do przeszłości

Polacy znowu interesują się własną historią. Na wysokie miejsca list bestsellerów trafiły w ostatnim czasie takie dzieła, jak „Powstanie ’44” Normana Daviesa czy „Sprawa honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski” Lynne Olson i Stanleya Clouda. Nadawany przez Polsat cykl filmów dokumentalnych, tworzonych we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej, cieszył się tak wysoką oglądalnością (zwłaszcza wśród młodych ludzi), że z podobną propozycją zwróciła się do IPN również Telewizja Polska.

Teraz lekcję z historii chcą odrobić filmowcy. Nowa ustawa o kinematografii gwarantuje im trzy razy więcej pieniędzy niż przyznane przez Ministerstwo Kultury na ten rok 22 mln zł, więc wkrótce będą mogli realizować także historyczne widowiska. Niektórzy ujawnili już swoje ambitne plany. Chcąc pomóc twórcom filmowym, zwróciliśmy się do grona wybitnych polskich historyków z pytaniem: O jakich postaciach i wydarzeniach z naszej historii warto dziś kręcić filmy? Zachęcamy reżyserów do uważnej lektury.

Prof. Włodzimierz Borodziej, Instytut Historyczny UW, zajmuje się historią najnowszą:

Chętnie zobaczyłbym film o latach 80.: rozpadający się PRL, atmosfera ogólnej beznadziei, jedni konspirują, drudzy kręcą w szarej strefie gospodarczej, jeszcze inni mają wszystkiego dosyć – powiedzmy „Nasza klasa” Kaczmarskiego. Chętnie obejrzałbym też powtórną, tym razem zrobioną z rozmachem ekranizację „Sławy i chwały” Iwaszkiewicza, opowieść o zagładzie polskiego Wschodu. Brakuje też, moim zdaniem, filmu o Romanie Dmowskim: fascynująca postać, w młodości nietuzinkowy myśliciel, na starość kompletnie zdziwaczały obsesjonat.

Prof. Andrzej Garlicki, Wydział Historyczny UW, zajmuje się historią XX w.:

Chciałbym zobaczyć film o miłości w czasach stalinowskich: zwykli ludzie, miastowi, znajdują się w kręgu historii, ale próbują wieść normalne, prywatne życie.

Polityka 32.2005 (2516) z dnia 13.08.2005; Kultura; s. 60
Reklama