Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

19 proc. od wszystkiego

Efekty radykalnych reform gospodarczych na Słowacji mogą albo cieszyć, albo smucić. Wszystko zależy od tego, czy jest się wykształconym ekspertem zarabiającym na życie w stolicy, czy też mieszkańcem prowincji bez dochodów. Czy z tych doświadczeń możemy wyciągnąć jakieś wnioski dla siebie?

Planowany w Polsce przez Platformę Obywatelską podatek liniowy Słowacja wprowadziła w styczniu 2004 r. Od tamtej pory zapewnia krajowi znakomitą prasę w światowych mediach ekonomicznych i – co za tym idzie – napływ inwestorów. Nie zmienia tego korupcja, katastrofalne bezrobocie czy permanentny kryzys polityczny.

Właśnie po kilku latach niestabilnych mniejszościowych rządów Słowacji grożą przedterminowe wybory. Ale nikogo to nie podnieca. Te – jak mawiają sami Słowacy – „wojny żabio-mysie” nie wpłynęły na sytuację gospodarczą kraju. Polityczne wojny obserwowane z zewnątrz raczej śmieszą, niż przerażają.

Dość powiedzieć, że w ostatnich tygodniach z wielopartyjnej koalicji wyszła jedna z partii i rządowi zagroził upadek. Uratował go jednak natychmiastowy rozpad zbuntowanej partii: większość jej posłów odmówiła wystąpienia z koalicji. Premier orzekł, że umowa koalicyjna obowiązuje nadal, tyle że jej podmiotem nie jest nieposłuszna partia, ale jej wierni rządowi posłowie. W efekcie kilkutygodniowej szarpaniny między partyjnymi liderami, rządem i prezydentem ustalono, że gabinet wprawdzie nie upadnie, ale przedterminowe wybory i tak się zapewne odbędą, tyle że dopiero za rok. Skomplikowane, prawda?

Rzeczywistość kraju na południe od naszej granicy trochę przypomina Polskę sprzed 10 lat: z jednej strony rozmach radykalnych reform i rosnące wskaźniki wyliczane w gabinetach ministerstw, z drugiej – rosnąca frustracja zwykłych ludzi, nieprzygotowanych na twardniejącą z miesiąca na miesiąc rzeczywistość gospodarczą. Podawaniem reform w pakiecie przypomina zaś trochę czasy rządu Jerzego Buzka.

Słowacja swoje reformy prowadzi radykalnie, bo ma spore zaległości – mówi dyrektor bratysławskiego Instytutu na rzecz Reform Gospodarczych i Społecznych INEKO Eugen Jurzyca.

Polityka 39.2005 (2523) z dnia 01.10.2005; Gospodarka; s. 46
Reklama